Radosław Gilewicz: Czarnogórcy dostali zimny prysznic

- Nie Robert Lewandowski, nie Łukasz Piszczek, a cały zespół był bohaterem - tak Radosław Gilewicz komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty niedzielny mecz Czarnogóra - Polska (1:2) w eliminacjach do mistrzostw świata.

Czarnogórcy mieli stworzyć nam piekło - takie jak pięć lat temu. Jednak tym razem na trybunach nie było gorąco, a i rywale nie prowokowali Biało-Czerwonych.

Polska dominowała od początku meczu i w 40. minucie wyszła na prowadzenie. Robert Lewandowski został sfaulowany przed polem karnym przez Stefana Savicia i sam poszkodowany pięknym strzałem z rzutu wolnego trafił do siatki przeciwnika.

W drugiej połowie daliśmy się zepchnąć do defensywy i przypłaciliśmy to bramką. Na szczęście, podopiecznych Adama Nawałki było stać na jeszcze jeden cios. Łukasz Piszczek przelobował bramkarza i wygraliśmy w Podgoricy 2:1.

- Nie należę do takich osób, które polują: ten zagrał dobrze, ten zagrał źle. Wydaje mi się, że przy takim spotkaniu najlepiej oceniać jako zespół. Gdyby był to piękny mecz, to wówczas można byłoby mówić: ten zagrał wybitnie. Wczoraj najważniejszy był wynik, odniesienie zwycięstwa. Wszyscy piłkarze przyporządkowali się do zespołu i najłatwiej jest ocenić, że Piszczek jest bohaterem, ponieważ strzelił na 2:1. To byłoby za proste. Bohaterem była drużyna - mówi WP SportoweFakty Radosław Gilewicz, były reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Nie jest to nic poważnego

Zwraca uwagę, że mogliśmy to spotkanie rozstrzygnąć wcześniej. Mowa o dwóch sytuacjach, które miał Robert Lewandowski. Snajper Bayernu Monachium nie wykorzystał ich, a chwilę później Czarnogórcy zdobyli wyrównującą bramkę.

- Przede wszystkim najważniejsze są punkty. Doskonale wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudne spotkanie i takie też było. Przy wyniku 1:0 można było to załatwić, strzelając na 2:0 i byłoby po kłopocie. Nie byłoby takich nerwów, ale i tak pokazaliśmy, że potrafimy wychodzić z takich sytuacji. Na trudnym terenie udowodniliśmy, że mamy jakość i to ona zadecydowała, że to my wygraliśmy - dodaje Gilewicz.

Nie zgadza się też z opinią, że Polska w niedzielę zagrała przeciętnie.

- My często oczekujemy czy szukamy piękna w trzech punktach, a nie zawsze tak jest. Są momenty, mecze, gdzie trzeba wywalczyć trzy punkty i tak też było wczoraj. Były dobre i złe fragmenty. Przez 60 minut mieliśmy wszystko pod kontrolą, ale jak mówi stare porzekadło: niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tak tez było w tym przypadku. Mimo wszystko pokazaliśmy charakter, determinację i jakość, bo jednak zadaliśmy decydujący cios w momencie, kiedy pod wpływem emocji i takiego chaosu na boisku przeciwnik dostał zimny prysznic w postaci gola - podsumował.

Polska po pięciu kolejkach jest liderem grupy. Ma 13 punktów - o sześć więcej od Czarnogóry oraz Danii.

***

Radosław Gilewicz to były zawodnik takich klubów jak: Stuttgart, Karlsruher SC, Austria Wiedeń, Tirol Innsbruck, Ruch Chorzów czy Polonia Warszawa. Strzelił 11 goli w Bundeslidze i 99 w najwyższej klasie rozgrywkowej w Austrii. W reprezentacji Polski wystąpił w dziesięciu spotkaniach.

Źródło artykułu: