Polacy ograli Czarnogórców w Podgoricy 2:1 po golach Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka. Pierwszy pokonał Mladena Bożovicia uderzeniem z rzutu wolnego - dla kapitana Biało-Czerwonych to pierwsza w reprezentacyjnej karierze bramka zdobyta w ten sposób.
Powiedzieć, że reprezentanci Polski rzadko strzelają gole z rzutów wolnych, to zgłosić swoją kandydaturę w konkursie na niedopowiedzenie roku. Ostatnim Polakiem, który w ten sposób zdobył bramkę w meczu kadry, był 18 listopada 2014 roku Arkadiusz Milik. W towarzyskim spotkaniu ze Szwajcarią (2:0) wychowanek Rozwoju Katowice zmusił wówczas do kapitulacji Romana Burkiego.
By jednak znaleźć ostatni mecz o stawkę, w którym reprezentant Polski strzelił gola bezpośrednio z rzutu wolnego, trzeba się cofnąć aż do 10 września 2013 roku i meczu el. MŚ 2014 z San Marino (5:1), gdy uderzeniem z ok. 30 metrów Aldo Simonciniego pokonał Piotr Zieliński. W żadnym z 21 kolejnych meczów o stawkę Polacy nie potrafili zdobyć bramki po uderzeniu z rzutu wolnego. W czwartek, po 1293 dniach, tę czarną serię przerwał dopiero Lewandowski.
Z namowy Kloppa
Przed startem sezonu 2016/2017 Lewandowski miał na koncie tylko jedną bramkę zdobytą uderzeniem z rzutu wolnego, a teraz ma na koncie już cztery takie trafienia. Pierwszy raz w ten sposób pokonał bramkarza rywali 10 maja 2014 roku w kończącym sezon 2013/2014 meczu ligowym z Herthą Berlin. Borussia Dortmund wygrała 4:0, a "Lewy" strzałem z rzutu wolnego przypieczętował zdobycie korony króla strzelców.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zaskoczyliśmy tym przeciwnika
Polak zaskoczył Thomasa Krafta uderzeniem z 20 metrów, po którym piłka wpadła do bramki Starej Damy tuż przy bliższym słupku - w niedzielę w identyczny sposób zmusił do kapitulacji Bozovicia. - Z ośmiu tysięcy prób na treningach strzelił może trzy gole. To niestety prawda - mówił w swoim stylu Juergen Klopp .
To właśnie Niemiec namówił Lewandowskiego na poszerzenie wachlarza zagrań poprzez ćwiczenie uderzeń z rzutów wolnych. - Trener Klopp stwierdził, że mam dobre ułożenie ciała przy strzałach z dystansu i namówił mnie, żebym nad tym jeszcze bardziej popracował - przyznał "Lewy" w październiku 2013 roku, a pierwszy efekt przyszedł po pół roku.
Źdźbło "Lewego"
Na kolejnego gola strzelonego w ten sposób Lewandowski czekał jednak aż 937 dni, ale też dlatego, że w Bayernie są więksi od niego specjaliści w sprawie stałych fragmentów gry, a w reprezentacji Polski rzadko podejmował próby. Nie ustawał jednak w staraniach, a słynie z tego, że nie spocznie, nim nie dojdzie w danym elemencie do perfekcji, więc tym razem - przy zachęcie Carlo Ancelottiego - opanował uderzenia z rzutów wolnych. Gdy piłka jest ustawiona w odległości 16-25 metrów od lewego, z perspektywy strzelca, słupka bramki rywali, pewne jest, że podejdzie do niej właśnie "Lewy".
W grudniu, w odstępie czterech dni, zdobył w ten sposób bramki w meczach z 1.FSV Mainz 05 i Atletico Madryt. Podczas tego pierwszego spotkania zaskoczył nawet samego Tomasza Hajtę, który od lat komentuje jego mecze w Bayernie i reprezentacji. Gdy Lewandowski ustawiał sobie piłkę, były reprezentant Polski kiwał głową.
- Szczerze mówiąc, już nie wierzę w te próby uderzenia Roberta nad murem. Życzyłbym mu to z całego serca, ale nie widziałem jeszcze ani raz takiego uderzenia, które by mnie przekonało do tego, że on to ma - mówił Hajto na antenie Eurosportu 2, ale po golu Lewandowskiego były reprezentant Polski uderzył się w pierś: - Nie wierzyłem w to, a uderzył fenomenalnie!
Cztery dni później - dokładnie z tej samej pozycji co wcześniej Krafta i Jonasa Loessla - kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego pokonał Jana Oblaka, a w niedzielę skopiował ten strzał w Podgoricy. Tak jak koszykarze mają swoją ulubioną klepkę parkietu, tak Lewandowski ma swoje źdźbło trawy.
Kapitan reprezentacji Polski ma dopiero 29 lat i ciągle się rozwija. Ostatnio do perfekcji opanował wykonywanie rzutów karnych i wolnych. Gdzie jest kres jego możliwości?