Polska U-21 - Włochy U-21: brutalna weryfikacja

PAP/EPA /  	PAP/Stanisław Rozpędzik
PAP/EPA / PAP/Stanisław Rozpędzik

W przedostatnim sprawdzianie przed Mistrzostwami Europy U-21 2017 młodzieżowa reprezentacja Polski przegrała w Krakowie z Włochami 1:2. Biało-Czerwoni przez większość spotkania byli tylko tłem dla osłabionych brakiem podstawowych zawodników gości.

Pojedynek z Italią był 12. meczem Polski w trakcie przygotowań do Mistrzostw Europy U-21 2017. Siedem z jedenastu wcześniejszych Polacy wygrali, trzy zremisowali i tylko jeden przegrali. Strzelili w nich 18 goli, a sami stracili raptem trzy. Był to zarazem dopiero drugi sprawdzian "młodzieżówki" z innym uczestnikiem mistrzostw - w listopadzie minionego roku Biało-Czerwoni pokonali w Tychach Niemców (1:0), zatrzymując na 13 ich serię zwycięstw.

Teraz Polacy nie wznieśli się na poziom z tamtego meczu i byli tylko tłem dla Italii, która zagrała w mocno eksperymentalnym składzie bez kilku kluczowych zawodników: Alessio Romagnoliego, Mattii Caldary, Daniele RuganiegoFederico Bernardeschiego, Luki Mazzitelliego, Andrei Contiego czy Andrei Petagni. - To szansa dla zmienników. Na mistrzostwach na pewno zagra innym składem - mówił przed spotkaniem selekcjoner drużyny gości, Luigi Di Biagio.

Z kolei trener Marcin Dorna w porównaniu z meczem z Niemcami dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie: kontuzjowanego Jarosława Jacha zastąpił Paweł Dawidowicz, a miejsce Przemysława Frankowskiego zajął Bartosz Kapustka, dla którego był to pierwszy występ w kadrze U-21 od 11 czerwca 2015 roku. Spotkanie z Italią pokazało, że 21-latek mimo kłopotów, które ma w Leicester City, może być wzmocnieniem "młodzieżówki" przed zbliżającymi się mistrzostwami.

Po dość wyrównanym pierwszym kwadransie, w którym piłkarze nie zostawiali sobie na boisku dużo wolnego miejsca, inicjatywę przejęli Włosi. Grę gości napędzał Domenico Berardi, który wręcz bawił się przy Kałuży 1. Nic jednak dziwnego w tym, że Polacy nie mogli do upilnować - przytoczmy tylko jego statystyki z Serie A: 40 bramek i 27 asyst w 103 występach!

23-latek z Sassuolo rozkręcał się z akcji na akcję. W 24. minucie jeden z najzdolniejszych piłkarzy włoskiej ekstraklasy próbował zaskoczyć Jakuba Wrąbla  efektowną przewrotką, ale polski bramkarz pewnie złapał piłkę. W 30. minucie błysnął po raz kolejny i tym razem tak nadał kierunek akcji, że Włosi wyszli na prowadzenie: wrzucił piłkę miękko w pole karne na głowę Federico Chiesy, który zgrał ją do Lorenzo Pellegriniego, a ten pokonał Wrąbla strzałem prosto z powietrza z 18 metrów. Wydaje się, że polski bramkarz mógł spisać się lepiej, ale akcja gości i tak zasłużyła na pochwały.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski o meczu z Czarnogórą: To nie MMA

Biało-Czerwoni rzucili się od odrabiania strat, ale goście dusili w zarodku wszystkie próby gospodarzy. Polaków z letargu wyrwał dopiero w 42. minucie Kapustka, który na połowie Italii odebrał piłkę jednemu z przeciwników i ruszył z nią w kierunku pola karnego, tam wymienił "klepkę" z Dawidem Kownackim, dzięki czemu lechita znalazł się w dobrej sytuacji i pewnym strzałem w kierunku dalszego rogu - w stylu Thierry'ego Henry'ego - pokonał Pierluigiego Golliniego.

Z remisu Polacy cieszyli się krótko. Tuż po zmianie stron Wrąbla strzałem z dystansu pokonał Marco Benassi. Wydaje się, że polski bramkarz także i tym razem mógł zachować się lepiej. Po stracie drugiego gola trener Dorna zdecydował się na istotną zmianę w ustawieniu: miejsce na lewym skrzydle zajął wprowadzony za Jarosława Kubickiego Frankowski, a Kapustka został przesunięty do środka.

Wyraźne przestawienie na atak, do którego doszło po wejściu Frankowskiego, nie uzdrowiło gry Polaków. Biało-Czerwoni nie potrafili przejąć inicjatywy. Wiatru w żagle Polakom nie dodał też zmarnowany przez Włochów rzut karny. W 64. minucie "11" nie wykorzystał Alberto Cerri - po strzale napastnika Pescary piłka odbiła się od słupka bramki Wrąbla. Niech za podsumowanie gry Polaków w drugiej połowie służy to, że nie stworzyli żadnego zagrożenia pod bramką Golliniego.

Włosi wygrali różnicą jednego gola, ale byli od gospodarzy lepsi o dwie klasy zarówno pod względem indywidualnym, jak i organizacji gry. Mecz z Italią pokazał, że jeśli Biało-Czerwoni chcą na poważnie liczyć się w walce o medal mistrzostw, powinni zostać wzmocnieni piłkarzami formatu Karola Linettego, Arkadiusza Milika czy Piotra Zielińskiego. W przeciwnym razie o występ na miarę wysokich oczekiwań może być trudno.

Czwartkowe spotkanie było przedostatnim testem Polski przed mistrzostwami. Za cztery dni - w próbie generalnej - Biało-Czerwonych sprawdzą Czesi. Po raz kolejny reprezentanci U-21 spotkają się dopiero na zgrupowaniu w Arłamowie. Podopieczni Marcina Dorny pojawią się w Bieszczadach 5 czerwca, a osiem dni później przeniosą się do Lublina, gdzie 16 czerwca w meczu otwarcia mistrzostw zagrają ze Słowacją.

Maciej Kmita z Krakowa

Polska U-21 - Włochy U-21 1:2 (1:1)
0:1 - Pellegrini 30'
1:1 - Kownacki 42'
1:2 - Benassi 50'

Składy:

Polska: Wrąbel - Kędziora, Bednarek, Dawidowicz, Jaroszyński - Kubicki (52' Frankowski), Murawski - Kownacki (68' Buksa), Lipski (81' Niezgoda), Kapustka - Stępiński (81' Piątek).

Włochy: Gollini - Calabria (61' Mandragora), Ferrari, Biraschi, Barreca (73' Masina) - Benassi, Cataldi (61' Locatelli), Pellegrini - Berardi (61' Ricci), Cerri (73' Favilli), Chiesa (46' di Francesco).

Żółte kartki: Kędziora (Polska) oraz Biraschi, Mandragora, Masina (Włochy).

Sędzia: Markus Hameter (Austria).

Widzów: 6027.

Źródło artykułu: