Po zwycięstwie nad GKS-em Tychy (1:0), w Zabrzu ponownie bardzo poważnie zaczęto myśleć o awansie do ekstraklasy. Już w następnej kolejce podopiecznych trenera Marcina Brosza spotkał jednak zimny prysznic. Szyki Górnikowi pokrzyżowała Pogoń Siedlce, która pokonała rywali 2:1.
- Robimy wszystko, aby grać jak najlepiej. Wynik meczu w Siedlcach nie jest taki jakbyśmy chcieli. Pracujemy nad tym, aby cały czas się rozwijać. Naszym problemem jest zbyt łatwe tracenie bramek. Jeśli myślimy o czymś więcej, to musimy poprawić grę w obronie. We wcześniejszym meczu zagraliśmy na zero z tyłu, dlatego punktowaliśmy - zaznacza szkoleniowiec Górnika.
Przypomnijmy, że w pierwszą bramkę w sobotnim meczu zdobył Konrad Wrzesiński, który wykorzystał kapitalne podanie Michała Bajdura. Do wyrównania w drugiej połowie doprowadził Łukasz Wolsztyński.
- Wydawało się, że przejęliśmy inicjatywę po bramce Łukasza Wolsztyńskiego, szczególnie groźny był strzał Rafała Kurzawy. To wszystko dodawało nam wiary, że to jest ten moment do objęcia prowadzenia - analizuje Marcin Brosz.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Chciałbym wrócić do reprezentacji, jestem na to gotowy
Górnikowi Zabrze skrzydła podcięła druga bramka dla biało-niebieskich, która ustawiła przebieg meczu. Po niej podopieczni Marcina Broniszewskiego umiejętnie bronili dostępu do własnej bramki.
- Niestety, kontratak zespołu gospodarzy spowodował, że wszystko musieliśmy rozpocząć od początku. Mieliśmy do końca spotkania swoje sytuacje, ale nie potrafiliśmy pokonać bramkarza rywali - dodaje Brosz.