Górnik Zabrze rundę jesienną Nice I ligi zakończył na ósmym miejscu i stratą dziewięciu punktów do lidera. Celem zabrzan jest walka o awans do Lotto Ekstraklasy. W związku z tym śląski klub dokonał kosmetycznych zmian w kadrze. Z zespołu odeszli Armin Cerimagić i Szymon Skrzypczak, a barwy 14-krotnych mistrzów Polski zasilili Denis Janco, Sandi Arcon, Meik Karwot i Dani Suarez. Do tego z wypożyczeń wrócili Tomasz Loska i Bartłomiej Olszewski.
- Naszą kadrę wzmocniło czterech piłkarzy. Chcieliśmy wzmocnić rywalizację, szukaliśmy alternatywy do środka pola, jak również chcieliśmy pozyskać skrzydłowego, gdzie naszym celem był zawodnik, który potrafi z łatwością przechodzić z gry defensywnej do ofensywnej i wygrywać pojedynki jeden na jeden - ocenił szkoleniowiec Górnika, Marcin Brosz.
Przed objęciem pracy w Górniku Brosz zapowiadał, że chce odważnie postawić na młodzież. Mimo że pierwsze pół roku pod wodzą Brosza nie do końca było udane, to trener śląskiego klubu nie zmienia swojej filozofii. - Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami skład obudowujemy wychowankami i zawodnikami z regionu. Ci młodzi zawodnicy grają również w rezerwach i CLJ, choć są zgłoszeni w pierwszym zespole. Tę współpracę chcemy kontynuować. Na treningach pojawia się coraz więcej młodych zawodników - przyznał Brosz.
Problemem Górnika może być nieobecność Mariusza Przybylskiego, który jesienią był filarem śląskiego zespołu. - Musimy pamiętać o tym, że skomplikowała się sytuacja Mariusza Przybylskiego. Trzy lata temu przeszedł zabieg i od tego czasu niesie on konsekwencje. Od tego czasu Mariusz był na środkach farmakologicznych, co pozwalało na grę, ale od grudnia już tak się nie da i czeka na zabieg. Jego powrót do zdrowia stoi pod znakiem zapytania - zakończył Brosz.
ZOBACZ WIDEO Manchester City rozbił Huddersfield Town i awansował do 1/2 finału Pucharu Anglii [ZDJĘCIA ELEVEN]