Była 12. minuta rywalizacji na stadionie przy Reymonta, kiedy to Patryk Małecki niespodziewanym uderzeniem z dystansu nie dał szans na skuteczną interwencję golkiperowi z Kielc. Zaskoczeni taką próbą "Małego" byli chyba wszyscy obserwatorzy, łącznie z autorem gola. - Zrobiłem wszystko co mogłem, nawet musnąłem piłkę, ale chyba strzał był jeszcze lepszy no i wpadło - tłumaczył Michal Pesković.
35-latek nie miał tego dnia szczęścia. Pod koniec spotkania co prawda obronił rzut karny w wykonaniu Pawła Brożka, ale po chwili snajper Białej Gwiazdy popisał się szczęśliwą dobitką. - Dobił to uderzenie i to się nie liczy. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szans z pierwszej połowy, byłoby inne spotkanie - żałował.
Korona mimo nieudanego początku była w stanie przejąć inicjatywę i zagrażać rywalowi. Nie pierwszy raz w tym sezonie za sytuacjami nie poszła jednak zdobycz bramkowa. - W pierwszej połowie mieliśmy trzy sytuacje - ocenił Pesković, według którego kielczanie powinni też otrzymać "jedenastkę". - Należał nam się karny po zagraniu ręką Sadloka, szkoda, że sędzia tego nie widział.
Drużyna Macieja Bartoszka po 21 rozegranych do tej pory meczach ma na swoim koncie 26 punktów, dzięki czemu zajmuje 10. miejsce w tabeli.
Fiorentina nie dała szans Udinese. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]