Konflikt między współwłaścicielami wybuchł zaraz po tym, jak strony spłaciły dług wobec ITI. Mioduski i Leśnodorski prezentują inne wizje prowadzenia klubu.
W ostatnich tygodniach doszło do kilku mocnych wymian na łamach mediów. Z jednej strony kilku pracowników zatrudnionych przez Leśnodorskiego groziło odejściem z klubu, co należało odbierać jako próbę wywarcia presji na Mioduskim. Z drugiej, ten w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" zmienił narrację i obwinił za całą sytuację Maciej Wandzla, który, podobnie jak prezes Leśnodorski, posiada 20 procent akcji Legii Warszawa.
Przed kilkoma dniami zakończyły się negocjacje między współwłaścicielami. W drugiej połowie marca będzie wiadomo, kto będzie właścicielem Legii.
Porozumienie nie oznacza jednak końca medialnych przepychanek. Mioduski opublikował na Twitterze zestawienie zysków i strat klubu z tytułu transferów.
Dla domagajacych się konkretòw, szczegòły nie powinny być publiczne ale ostatecznie liczy nie kłamia pic.twitter.com/aqwyBFOD5m
— Dariusz Mioduski (@DariuszMioduski) 11 lutego 2017
Na odpowiedź Leśnodorskiego nie trzeba było długo czekać. "Nie wiem co to za tabelki i kto i co liczy. W najbliższych dniach damy jednak oficjalne info. Radzimy sobie z transferami raczej dobrze" - napisał na Twitterze.
W całym zamieszaniu najwięcej może stracić Legia, która walczy o obronę mistrzostwa Polski. W sobotę warszawianie zagrają na wyjeździe z Arką Gdynia (początek meczu o godz. 20:30).
ZOBACZ WIDEO Show Piotra Zielińskiego, Napoli wygrywa - zobacz skrót meczu z Genoa CFC [ZDJĘCIA ELEVEN]