Pierwsze "żółtko" piłkarz Odry otrzymał za faul tuż przed polem karnym na Wojciechu Grzybie. - Z pierwszą kartką na pewno się zgadzam - wracał po spotkaniu pamięcią do sytuacji z 17. minuty "Dudi". Drugie napomnienie stoper Odry otrzymał w 73. minucie. - Najpierw Remik Jezierski mnie trzymał, a później puścił i ja wpadłem na niego. Za to sędzia mnie ukarał - opisywał zdarzenie Dariusz Dudek. - Uważam, że sędzia popełnił błąd. To był dopiero mój drugi faul w meczu i od razu otrzymałem drugą żółtą kartkę - dodał.
Pretensji do sędziego nie miał szkoleniowiec gości Ryszard Wieczorek. - Tak zinterpretował to zajście arbiter. Takich zagrań było w ciągu meczu wiele, ale skoro Marcin Borski uznał, że w tym momencie Dudkowi należy się druga żółta kartka, to muszę się z tym zgodzić - skomentował trener Odry.
Po otrzymaniu czerwonej kartki Dariuszowi Dudkowi puściły nerwy. Zawodnik opuszczając plac gry ściągnął koszulkę i zaczął głośno komentować w nieparlamentarnych słowach, co myśli o takim sędziowaniu. Puste trybuny powodowały, że każde słowo "Dudiego" było doskonale słyszane na obiekcie. Dudek po zejściu z boiska zajął miejsce na ławce rezerwowych, skąd po kilkudziesięciu sekundach został przez sędziego, zgodnie z przepisami, wyproszony. Schodząc do tunelu, dał się sprowokować okrzykowi z trybun i w nieparlamentarnych słowach odpowiedział, co ma zrobić osoba siedząca na trybunie.
Po spotkaniu Dudek nie chciał wracać do sytuacji po czerwonej kartce. Zawodnik, wraz z pozostałymi kolegami, cieszył się z wygranej. - Trzy punkty były nam bardzo potrzebne. Wiedzieliśmy, że nie będzie tutaj pięknej walki, a korzystny wynik będzie można osiągnąć dzięki ogromnej ambicji i woli walki. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zwycięstwo musimy wyszarpać piłkarzom Ruchu Chorzów. I to się nam udało - zakończył.