Oczekuję od Leo obiektywizmu - rozmowa z Ireneuszem Jeleniem, napastnikiem AJ Auxerre

Po wielu miesiącach rozbratu z kadrą Ireneusz Jeleń wreszcie został dostrzeżony przez Leo Beenhakkera i otrzymał powołanie. Napastnik francuskiego Auxerre jest w wyśmienitej formie i wiele wskazuje, że przeciwko Irlandii Jeleń zagra od pierwszej minuty. Sam zainteresowany do sprawy podchodzi spokojnie i przyznaje, że od Leo oczekuje tylko obiektywnej oceny. - I nic więcej - przekonuje.

Sebastian Staszewski: Ostatnie dni są dla ciebie bardzo szczęśliwe. Zdobyłeś bramkę w meczu z Olimpiquem Lyonem, dostałeś upragnione powołanie do kadry. Nie złowiłeś przypadkiem jakiejś złotej rybki?

Ireneusz Jeleń: Nie przypominam sobie (śmiech). Cieszę się, że jestem w dobrej dyspozycji. Wróciłem po kontuzji, forma rośnie i strzelam bramki - czego chcieć więcej? Wiem, że stać mnie na dużo więcej, dlatego się nie podpalam. Niedługo gramy kolejny mecz i chcę się skupić właśnie na tym.

Powołanie do reprezentacji do jednak już duża sprawa.

- I duże zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że akurat teraz zostanę zaproszony na reprezentację. Ale wiadomo, że się cieszę. Kolejna szansa, którą mam nadzieję wykorzystam.

Nie masz żalu do Beenhakkera, że wcześniej mimo dobrej dyspozycji regularnie cię pomijał?

- Będę to powtarzał za każdym razem. To trener decyduje o powołaniach i on jest z tego rozliczany. Ja mam grać a nie bawić się w proroka i dziennikarza. Jeżeli wystąpię, liczę na obiektywną ocenę. I tylko takie mam oczekiwania.

Odebrałeś telefon od Beenhakkera czy do klubu przyszedł jedynie faks z informacją o powołaniu?

- Telefonu nie otrzymałem. O całej sprawie dowiedziałem się z Internetu. No i od naszych dziennikarzy, którzy zaraz zaczęli wydzwaniać z pytaniami. Dopiero później przyszło do klubu zawiadomienie o decyzji Holendra.

Nie boisz się sytuacji, że przyjedziesz na zgrupowanie, potrenujesz z reprezentacją, zagrasz kilkanaście minut w meczu i Leo znów zapomni o tobie na pół roku?

- Oczywiście taka sytuacja jest możliwa. Raz to przechodziłem i nie chciałbym znów być tak potraktowany. Chcę się pokazać, ale na boisku a nie w gazetach. Nie chcę powiedzieć o dwa słowa za dużo, bo z później są tylko problemy.

A gdyby jednak sprawdził się czarny scenariusz rozważyłbyś, wzorem Artura Wichniarka, rezygnację z występów w zespole Beenhakkera?

- Na tą chwilę nie myślę o tym. Najpierw chce na kadrę pojechać. Nigdy reprezentacji nie olewałem i nie będę z niej rezygnował. Mam przyklejoną łatkę piłkarza, który na zgrupowaniach symuluje kontuzje. To tylko mit! Dostałem powołanie i z wielką radością stawię się na zgrupowaniu. Jestem Polakiem i chcę grać w drużynie narodowej. Dla mnie to logiczne.

W hotelu stawicie się razem z Darkiem Dudką. Myślisz, że to z nim będziesz dzielił pokój?

- Chyba nie. Darek jest etatowym reprezentantem i pewnie jakiegoś współlokatora ma. Zobaczymy kogo mi tam przydzielą. Na pewno nie będę narzekać i marudzić.

Może Darek, jako ulubieniec selekcjonera, powinien przekonać go, aby Holender stawiał na ciebie częściej niż raz na pół roku?

- Każdy trener ma swoich faworytów i widać, że Leo Darka lubi. Darek gra w reprezentacji a mniej w klubie, ja gram w klubie a nie gram w reprezentacji. Taki mamy podział ról (śmiech). Dudka ma w klubie małe problemy, ale jeżeli będzie sprawował się tak jak teraz to powinno być lepiej. Kontuzjowany jest teraz lewy obrońca, za którego Darek wszedł i prezentuje się solidnie. Może ja też zacznę grać częściej w kadrze?

A co sądzisz o pomyśle powołania do reprezentacji Polski Ludovica Obraniaka z Lille?

- Dużo czytam na ten temat. Prawie wszyscy są do tego pomysłu nastawieni pozytywnie. Ja także. Jeżeli faktycznie udałoby się załatwić formalności i przekonać Obraniaka do gry dla Polski to będzie dla nas duże, duże wzmocnienie. "Ludo" wyróżnia się w lidze francuskiej, strzela sporo bramek. Myślę, że nie jest wykluczone, że dostanie powołanie do reprezentacji Francji. Musimy się więc spieszyć.

Jako lewy pomocnik Obraniak mógłby być lekiem na problemy reprezentacji z obsadą lewej flanki?

- Oczywiście. Dodatkowo ma wiele asyst i strzela sporo bramek. Gra też, jako środkowy pomocnik. Taki piłkarz to skarb.

Mówisz, że chwalony jest Obraniak, ale to ciebie w dziennik L’Equipe wybrał jednym z bohaterów meczu z Lyonem.

- Cieszy mnie to, że tak ważna gazeta docenia moją grę. Nie podniecam się jednak tym golem. Po to gra się w piłkę, aby strzelać bramki i wygrywać. Dumny jestem z hat-tricka, który wcześniej ustrzeliłem. Reszta daje mi sporą radość, ale bez przesady.

Jeżeli utrzymasz taką formę do końca sezonu będziesz najlepszym strzelcem Auxerre.

- Chyba nawet już jestem (śmiech). Gdybym utrzymał tą formę i zdobył jeszcze kilka bramek miałbym fajny moment do opuszczenia Auxerre. Ale niczego nie przesądzajmy.

Czyli możemy się spodziewać, że w następnym sezonie reprezentować będziesz nowy klub?

- Może przedłużę kontrakt a może nie. Mam jeszcze rok. Są doniesienia, że mam oferty z Feyenoordu, Almerii, Hannoveru i nawet z Marsylii. Nie wiem ile w tym prawdy. Menadżer mówił, że oferty są, ale nie interesowałem się szczegółami. Bliżej lata będziemy o tym myśleć. Sporo zależy też do klubu, bo nie mam klauzuli i AJ może podyktować każdą cenę.

Jaką ligę preferujesz?

- Zdecydowanie hiszpańską. Zawsze o niej marzyłem.

Czyli Almeria?

- Kto wie (śmiech). Wszystko zależy od ofert. Poczekajmy do letniego okienka. Wtedy część spekulacji zniknie pojawią się oferty. I wtedy będziemy myśleć.

Komentarze (0)