Konflikt między właścicielami Legii Warszawa trochę się wyciszył, ale nie wygasł. Z naszych informacji wynika, że udziałowcy chcą zakończenia sporu, dlatego rozwiążą to na zasadzie czegoś w rodzaju gry.
Dwie strony sporu (Dariusz Mioduski vs. Bogusław Leśnodorski i Maciej Wandzel) spotkają się i położą ma stole koperty. W każdej będzie oferta. Kto da więcej, ten będzie miał prawo wykupić przeciwnika.
W tej chwili sytuacja wygląda tak, że tylko Mioduski ma prawo wykupić wspólników, jednak chwilowo nie jest w stanie tego zrobić, bo cena klubu bardzo poszła w górę w związku z udziałem w Lidze Mistrzów.
Jednocześnie większościowy udziałowiec klubu chce w nim pozostać jako jedyny właściciel. Dlatego, jak mówi nam jego bliski znajomy, jest gotowy zaryzykować i zgodzić się na taką formę rozstrzygnięcia. "Mioduski - jak się dowiadujemy - jest bardzo optymistycznie nastawiony, bo jest w stanie wykupić wspólników i jednocześnie wie, że ich na to nie stać".
ZOBACZ WIDEO Juventus poskromił rewelację sezonu - zobacz skrót meczu Juventus Turyn - Atalanta Begamo [ZDJĘCIA ELEVEN]
Dlatego Leśnodorski i Wandzel szukają zewnętrznego inwestora. Jak informował "Przegląd Sportowy", jest kilku chętnych, m.in. duża firma z Chin.
Skąd złagodzenie stanowiska przez Mioduskiego?
Jak słyszymy od człowieka z otoczenia większościowego udziałowca klubu: "On bardzo liczy na to, że wygra, przejmie klub i urządzi go po swojemu. Nie ma w ogóle mowy o chęci rezygnacji z jego strony ("PS" pisze: "wiele wskazuje na to, że w dłuższej perspektywie ze stołecznym klubem rozstanie się Mioduski"- red.). Ale ryzykuje, bo uważa, że nie ma sensu ciągnąć konfliktu, choćby dla dobra klubu. W tej chwili w miejscu stoi kilka projektów, jak sprawa boisk czy przede wszystkim akademia. Niech wygra jedna wizja".
Spór między wspólnikami wybuchł zaraz po spłaceniu długu po ITI, dlatego można przypuszczać, że głównym motywem są różnice finansowe. Ale też sposób prowadzenia klubu. Leśnodorski chce szybkich sukcesów, Mioduski jest zwolennikiem czegoś w stylu przedsiębiorstwa handlowo-produkcyjnego (promocja i sprzedaż piłkarzy), co wymaga dłuższego czasu. Inną sprawą jest podejście do kibiców. Mioduski uważał, że Leśnodorski jest zbyt blisko chuliganów, co dał do zrozumienia w wywiadzie dla sport.pl.