Wygrał ze śmiercią, teraz marzy o debiucie w ekstraklasie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Uporał się z poważnymi kłopotami zdrowotnymi, a teraz marzy o debiucie w ekstraklasie. Młody napastnik Polonii Bytom, Łukasz Gikiewicz przyznał w rozmowie z Faktem, że swego czasu otarł się o śmierć.

- Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku w Walentynki. Byłem wtedy zawodnikiem Wigier Suwałki. Po treningu poczułem ogromny ból brzucha. Trafiłem do szpitala, gdzie dostałem zastrzyk i poszedłem do domu. Wieczorem nie mogłem się już ruszać, a ból narastał. Zawołałem brata na pomoc, a ten natychmiast wezwał pogotowie. W szpitalu w Suwałkach nie potrafili określić co mi jest, chcieli zostawić mnie na obserwacji - powiedział Faktowi Łukasz Gikiewicz.

22-letni piłkarz przeżył prawdziwą katorgę. - Z płaczem zadzwoniłem po tatę, który wypisał mnie na własne żądanie i zabrał do szpitala w rodzinnym Olsztynie. Tam lekarze złapali się za głowę. Okazało się, że przyczyną potwornego bólu był wyrostek robaczkowy. Był już pęknięty i rozlany. Od razu mnie operowano - dodał.

Zabieg trwał aż cztery godziny, ale wcale nie zakończył cierpień młodego piłkarza. - Trzy dni po operacji leżałem z otwartym brzuchem. Nie mogłem się ruszać, nic nie jadłem, a na dodatek wystąpiło jeszcze zakażenie bakterią coli. Lekarze powiedzieli rodzicom, że pierwsze dni będą najważniejsze, że jeśli wszystko będzie w porządku, to przeżyję. Po pół roku wyszedłem ze szpitala. Schudłem prawie trzydzieści kilogramów. Ważyłem pięćdziesiąt kilogramów, sama skóra i kości. Nawet znajomi mnie nie poznawali - stwierdził 22-letni napastnik.

Obecnie jednak wychowanek Warmii Olsztyn ma już sobą kłopoty zdrowotne i może skupić się na futbolu. W sobotę zdobył gola w spotkaniu 19. kolejki Młodej Ekstraklasy, w którym jego Polonia mierzyła się ze Śląskiem Wrocław (2:2). Trafienie Gikiewicza dało bytomianom cenny punkt. Jak dalej potoczy się kariera młodego piłkarza? On sam nie ukrywa, że marzy o debiucie w ekstraklasie.

Źródło artykułu: