Trudno stwierdzić, czy zawodnicy, którzy bezpośrednio brali udział w nocnych spotkaniach podczas poprzedniego zgrupowania, żeby nie dolewać oliwy do ognia, dostali od pracowników Polskiego Związku Piłki Nożnej zakaz zabierania głosu w mediach, czy może jednak czują się przez niektórych dziennikarzy skrzywdzeni i sami w formie odwetu zawiesili medialną aktywność. Faktem jest jednak, że żaden z nich ani na moment do dziennikarzy nie wyszedł. Na smsy albo w ogóle nie odpowiadali, albo ucinali temat suchymi komunikatami - "nie jestem zainteresowany", "nie ma takiej możliwości". Specyficzna atmosfera na zgrupowaniu jest odczuwalna, choćby Tomasz Iwan, dyrektor reprezentacji, którego podczas poprzednich spotkań z kadrą wszędzie było pełno, tym razem jest niewidzialny. Hotel jest wielki, nie wszystkie korytarze są ogólnodostępne, kadrowicze jeśli chcą, mają zapewnioną stuprocentową prywatność i tym razem wyjątkowo chętnie z tego korzystają.
Wszystko to - wielokrotnie przemielone, przetrawione i wydalone przez wszystkich zainteresowanych - nie ma już absolutnie żadnego znaczenia. Być może i afera zrobiła się głośna, ale kluczowa była w tym wszystkim rola selekcjonera, który postarał się nie wylać niesfornego dzieciaka z kąpielą. Paliwem tej kadry, rzecz jasna oprócz umiejętności zawodników, była świetna atmosfera i kluczowe było utrzymanie takiego stanu. Zresztą, i tak w całej tej sytuacji najwięcej zdrowego rozsądku zachował Robert Lewandowski. To właśnie kapitan polskiej kadry wypowiedział podczas konferencji najmądrzejsze zdania, jakie od zakończenia ostatniego zgrupowania padły w kontekście alkoafery zwęszonej przez "Przegląd Sportowy".
- Są sprawy, które nie powinny wychodzić poza nasze grono i tak właśnie pozostanie. Nie nad wszystkim mamy kontrolę. To, co się wydarzyło, zostanie między nami i sami sobie z tym poradzimy. Nie potrzebujemy pomocy nikogo z zewnątrz. Tylko my sami możemy sobie pomóc - powiedział kapitan na konferencji prasowej. Czas puścić już tego pawia w niepamięć i skupić się na sprawach najbardziej istotnych.
A największym kłopotem jest w tym momencie brak Arkadiusza Milika, czyli piłkarza, który w układance Adama Nawałki był zawodnikiem-wytrychem do płynnej gry. Zaufanie, jakim selekcjoner obdarzył piłkarza najpierw Ajaksu, później Napoli nie wzięło się przecież znikąd. Milik może sporo sytuacji w ostatnich miesiącach zmarnował, ale trzeba przypomnieć, że to dzięki niemu Lewandowski mógł się w eliminacyjnych meczach skupić na operowaniu w polu karnym, nie musiał cofać się do środka pola, zajmować wszystkim. Miał po prostu strzelać, a Milik miał go odciążać.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Engel: Grzegorz Krychowiak w reprezentacji jest niezmienialny (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
System sprawdzał się na tyle dobrze, że Nawałka na 18 meczów o stawkę tylko dwa razy musiał radzić sobie bez Milika. Pierwszy raz miał miejsce na Stadionie Narodowym w ostatnim meczu - decydujący o awansie - eliminacji Euro 2016. Wówczas do boju został posłany Karol Linetty, który spisał się wybornie, zaliczył swój najlepszy mecz w biało-czerwonej koszulce. Drugi raz miał miejsce w meczu z Armenią, wówczas swoją szansę dostał Łukasz Teodorczyk. W tym przypadku pojawiło się więcej krytycznych słów, ale Teo nie ma co skreślać, bo całkowite odsunięcie po jednym meczu piłkarza, który należy do najskuteczniejszych zawodników w całej Europie byłoby skrajną głupotą.
Jak Polacy zagrają w Rumunii? Opcji jest kilka, ale najbardziej prawdopodobne wydaje się posłanie do boju Grzegorza Krychowiaka jako szóstkę, Karola Linettego jako ósemkę oraz Piotra Zielińskiego operującego za plecami Roberta Lewandowskiego. W zespole jest jeszcze Krzysztof Mączyński, czyli zawodnik, który od początku do końca został stworzony przez selekcjonera, ale wydaję się, że Linetty zaczyna Mączyńskiemu odjeżdżać ograniem w mocnej lidze włoskiej. Wariant z Linettym jest na tę chwilę najbardziej możliwy.
Reprezentacja nie ma na środę zaplanowanych żadnych aktywności medialnych. Piłkarze o godzinie 11:00 rozpoczęli ostatnią jednostkę treningową, popołudnie będą mieli wolne. Do Rumunii polecą o 10:30 w czwartek wyczarterowanym samolotem. W Bukareszcie zaliczą jeszcze oficjalny trening na Arenie Narodowej. Mecz rozegrany zostanie w piątek, 11 listopada o godzinie 20:45.