Obie ekipy w tym sezonie rozczarowują. Zarówno Górnik Zabrze, jak i Podbeskidzie Bielsko-Biała zapowiadały walkę o awans do Lotto Ekstraklasy, a po piętnastu kolejkach zajmuję miejsce w środku I-ligowej stawki. Przegrany w tym pojedynku mocno ograniczy swoje szanse na zrealizowanie postawionego przed sezonem celu.
Dla Marcina Brosza będzie to sentymentalne spotkanie. Obecny trener Górnika w przeszłości był szkoleniowcem Podbeskidzia. Był bardzo szanowany przez kibiców, którzy darzyli go dużą sympatią. Sam Brosz nie chce jednak żyć przeszłością i wspomnieniami.
- Piłka ma to do siebie, że żyje się tym momentem, który jest. Nie są ważne mecze poprzednie, ponieważ liczy się tylko to, co jest przed nami. My się koncentrujemy na najbliższym meczu, to jest dla nas najważniejsze, tego się od nas oczekuje. Czeka nas bardzo ciekawe, interesujące spotkanie. Nasza rola jest taka by, spotkanie spełniało oczekiwania nasze, jak i sympatyków - powiedział trener Górnika Zabrze.
Stawka spotkania jest wysoka. Liczy się nie tylko prestiż, ale obie ekipy chcą w ostatnich meczach rundy jesiennej spisywać się na tyle dobrze, by na wiosnę móc odrobić straty i wywalczyć upragniony awans. Do tego Podbeskidzie już od dwunastu meczów czeka na domowe zwycięstwo.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Michał Pazdan, koszmar Cristiano Ronaldo powrócił
- Myślę, że to najlepsze spotkanie przed nami, ale oczywiście nie chcemy zapeszać. W Bielsku-Białej gra się zawsze bardzo ciężko, wiemy przed jakim meczem jesteśmy, ale mamy też swoją wartość i przyjeżdżamy z pewną strategią, którą chcemy zrealizować. Doceniamy klasę przeciwnika i siłę tego zespołu, ale też wiemy, że wszystko zależy od nas samych i zrobimy wiele, by być jak najlepiej do przygotowanym - ocenił Brosz.
Górnik do spotkania przystąpi osłabiony dwoma kluczowymi zawodnikami. - Nie zdradzę tajemnicy, że za kartki wypada Bartek Kopacz oraz Mariusz Przybylski, pod znakiem zapytania jest występ Erika Grendela. Reszta zawodników jest w dobrej dyspozycji - powiedział Brosz.