Wiosna czarnych barw nie przywdzieje

W dwóch premierowych spotkaniach piłkarskiej wiosny Lech Poznań ugrał komplet punktów. Po cztery wywalczyły ekipy Legii Warszawa oraz Wisły Kraków. Tylko jeden natomiast stołeczna Polonia, która przecież jesienią najdłużej, bo aż na siedem kolejek, rozsiadła się na fotelu lidera ekstraklasy. Czy z czterech pretendentów w walce o tytuł mistrza kraju zrobiło się już tylko trzech?

W tym artykule dowiesz się o:

W poszukiwaniu rodzynek

- Przegraliśmy bardzo ważną bitwę, ale wojna trwa dalej - przyznał po sobotniej porażce 1:2 z Wisłą w Krakowie trener Polonii, Jacek Zieliński. I ma rację. Jego zespół nie opadł z walki o tytuł, przynajmniej, jeśli spojrzeć na ligową tabelę. Polonia Warszawa zajmuje czwarte miejsce. Traci jedno "oczko" do trzeciej Wisły, cztery do Legii i sześć do Lecha. Ale jeszcze przed inauguracją wiosny lokowała się na pozycji trzeciej ze stratą jedynie punktu do lidera. Ten fakt nakazuje już inaczej spojrzeć na sytuację polonistów.

Zarówno w bezbramkowo zremisowanych derbach stolicy z Legią, jak i w meczu z Wisłą w Krakowie Czarne Koszule nie zaprezentowały się źle. Ich grę można było określić jako poprawną i całkiem solidną. Okazało się to jednak zdecydowanie za mało zarówno na legionistów, jak i drużynę Białej Gwiazdy i być może, okaże się też za mało na mistrzostwo Polski. A oba czołowe zespoły ekstraklasy były do ogrania, bo nie znajdują się w optymalnej dyspozycji. - Brakowało piłkarskich rodzynek - mówił po derbach Warszawy Jacek Zieliński. Rodzynek jednak jak brakowało, tak brakuje, a co gorsza, nawet nic ich nie zapowiada.

Im strzelać nie kazano?

Polonia nie wygrywa, bo jej zawodnicy zapomnieli, jak się strzela bramki. Problem pojawił się już pod koniec rundy jesiennej i trwa do dziś. Jesienią warszawianie mogli liczyć na Filipa Ivanovskiego. Osiem goli macedońskiego snajpera budziło szacunek. Wydawało się nawet, że może podjąć walkę o koronę króla strzelców z Pawłem Brożkiem. Sobotnie spotkanie z Wisłą i bezpośredni pojedynek ze snajperem spod Wawelu dobitnie pokazały jednak, ile Ivanovskiemu do Brożka brakuje. I piłkarsko, i mentalnie. Obaj mieli swoje sytuacje bramkowe, ale tego dnia wykorzystywał je tylko jeden. Bezradność gracza Polonii potęgowały jeszcze jego upadki, po których sędzia nawet nie pomyślał, by użyć gwizdka. - Nie mam w drużynie takiego zawodnika, który trafiałby do siatki z taką regularnością - rozkładał ręce po meczu z Wisłą trener Jacek Zieliński.

Jak nie Ivanovski, to kto? Czarne Koszule mają jeszcze w składzie Krzysztofa Gajtkowskiego. Przed sezonem dołączył do zespołu z kontuzją. Był zupełnie nieprzygotowany do sezonu. Jesienią na niewiele przydał się więc warszawskiej drużynie. - Jak przepracuje z nami cały okres przygotowawczy, to wiosną będziemy widzieli zupełnie innego "Gajtka" - zapewniał trener Zieliński. Ale "Gajtka" wcale na razie nie widać. Kibice z Konwiktorskiej liczyli na młodego obiecującego Daniela Mąkę. 21-letni napastnik wiosną wyróżnił się póki co jedynie umiejętnościami aktorskimi. Po starciu z nim czerwoną kartkę obejrzał kapitan Legii, Wojciech Szala. Uraz leczy zaś Jacek Kosmalski. W odwodzie pozostaje z kolei nastoletni Damian Jaroń. Fiaskiem zakończyły się starania warszawskich działaczy o dobrego snajpera w zimowym okienku transferowym.

Reprezentacyjna pomoc? Nie, dziękuję

Wiele pozostawia również do życzenia dyspozycja zawodników drugiej linii Polonii. A przecież nie występuje w niej byle kto. Radosław Majewski uważany jest za przyszłość polskiej piłki. Dobrze zapowiada się Łukasz Piątek, który ma za sobą dużo udanych meczów jesienią. Pomoc Czarnych Koszul mieli znacząco wzmocnić pozyskani zimą Adrian Mierzejewski i Łukasz Trałka, który już wie, jak smakuje występ z orzełkiem na piersi. Nie po raz pierwszy okazuje się jednak, że nazwiska nie grają. - Jak pomyślę, że reprezentacyjną pomoc mieliby kiedyś tworzyć ci właśnie piłkarze, to chyba podziękuję - przyznał były reprezentant Polski, a obecnie komentator piłkarski Kazimierz Węgrzyn.

Jedyne, czym obecnie może się szczycić warszawska Polonia, to defensywa. Chociaż i ta nie ustrzegła się błędów w spotkaniu z Wisłą. - Moi zawodnicy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, kim jest Brożek dla Wisły. Tym bardziej przykre, że mimo tego, że wszyscy wiemy, jak Paweł Brożek gra, strzelił dwa gole - podkreślał Jacek Zieliński. Obrona Czarnych Koszul po sobotnim meczu straciła status najlepszej w lidze, którym mogła się pochwalić jeszcze przed potyczką w Krakowie. Polonia dała sobie wbić w tym sezonie już jedenaście bramek. Lepsza w tym aspekcie jest teraz Legia, która straciła ich dziesięć. Duet stoperów Tomasz Jodłowiec - Piotr Dziewicki musi sobie dopiero zasłużyć na miano najlepszego w kraju.

Wiosna idzie. Czas wstawać

Mimo pierwszych wiosennych niepowodzeń trener oraz piłkarze Polonii zachowują spokój. Zaznaczają na każdym kroku, że do końca pozostało aż (czy tylko?) jedenaście kolejek, a mistrzostwa nie zdobywa się w meczach z bezpośrednimi rywalami w walce o tytuł. Fanów zespołu słowa te jednak wcale nie uspokajają, a wręcz przeciwnie - niepokoją. - Dlaczego nikt w tej drużynie nie jest wściekły na to, że właśnie umyka nam mistrzostwo? Dlaczego nie widzę w tym zespole żadnej złości? W zamian dostaję tylko robienie dobrej miny do złej gry, "głowa do góry, nic się nie stało". Przez ile kolejek będę to jeszcze słyszał? - pisze w felietonie opublikowanym na łamach Gazety Wyborczej kibic Polonii. Na razie nic nie wskazuje na to, aby zespół, a w szczególności napastnicy, nagle doznali olśnienia. Oby jednak obudzili się z zimowego snu jak najszybciej, bo oto wiosna idzie, a ona czarnych barw raczej nie zwykła przywdziewać. Polonia limit wpadek już chyba wykorzystała.

Komentarze (0)