W meczu z Kazachstanem wystawił go jeszcze w pierwszym składzie, 19-latek nie zawiódł, strzelił gola. Bartosz Kapustka miał wówczas za sobą grę w sparingach pierwszej drużyny, występy w młodzieżówce. Dopiero wchodził do drużyny Leicester City. W Astanie nie zawiódł.
- Zmiana klubu zawsze jest ryzykiem, że w pierwszym okresie trzeba będzie usiąść na ławce rezerwowych. To właśnie dotyczy teraz Kapustki. Wierzę, że docelowo moi piłkarze będą w rytmie meczowym. Ja mam też więcej tolerancji dla zawodników ofensywnych, na zachodzie jest bowiem duża konkurencja. Dajmy piłkarzom trochę czasu na wywalczenie miejsc w składach. Bartek będzie walczył o swoją pozycję w grupie i mam nadzieję, że będzie walczył udanie - tłumaczył selekcjoner przed pierwszym meczem eliminacyjnym do mistrzostw świata.
Walczy zapewne ciężko, ale na razie nieudanie. Z ławki młody pomocnik obejrzał mecz 1. kolejki z Hull City. I tyle jego styczności z oficjalnymi meczami. - Cały czas walczę, ale nie wszystko zależy ode mnie - mówi piłkarz w rozmowie z WP SportoweFakty, w programie "Sektor Gości". - Claudio Ranieri na początku powiedział mi, że we mnie wierzy, ale też przyznał iż liga jest specyficzna, potrzeba trochę czasu na aklimatyzację. Trzeba angielską ligę poznać - dodaje piłkarz. I sam sobie zadaje pytanie, jak długo to będzie trwało.
Wypożyczenia do innej angielskiej drużyny (na przykład z ligi Championship) na razie nie bierze pod uwagę. - Nie chcę teraz o tym myśleć, bo ciężej byłoby mi w każdym meczu dawać z siebie maksimum - wyjaśnia. Na debiut w zespole "Lisów" jednak się nie zanosi.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 46. Bartosz Kapustka o treningach w Leicester City: to była dla mnie nowość [3/3]
Adam Nawałka na pewno nie ma tolerancji dla piłkarzy defensywnych. Tu nie ma przebacz, obrońca musi grać. Bartosz Salamon, który tak jak Kapustka zagrał w Kazachstanie w pierwszym składzie, teraz powołania nie dostał. - Od obrońców wymagam, żeby byli w rytmie meczowym. Może się zdarzyć, że któryś nie zagra w jednym meczu. Bartek nie gra wcale, dlatego powołałem Pawła Dawidowicza - wyjaśnia selekcjoner.
Atakujący mają łatwiej. Rok temu powołania dostawał Kamil Wilczek, choć we włoskim Carpi nie miał szans na grę. Piłkarz w rozmowie z nami doceniał zachowanie trenera. - Pierwsze powołanie dostałem, jak zaczynałem tam grać. Potem - gdy miałem kontuzję. To było miłe. Wiedział, że mam uraz i będzie problem, żebym grał. A mimo to chciał mnie na zgrupowaniu - mówił.
Dziś Wilczek znowu jest w kadrze. Tym razem bez żadnych wątpliwości, bo w duńskim Broendby nie dość że gra regularnie, to strzela dużo goli.
W tym roku Polskę oprócz meczów z Danią i Armenią czeka jeszcze jeden mecz eliminacyjny - w listopadzie z Rumunią.