W minionym sezonie Maurizio Sarri w niemal wszystkich spotkaniach ligowych - 35 z 38 - wystawił od pierwszego gwizdka w roli środkowego napastnika Gonzalo Higuaina. Argentyńczyk nie wystąpił w "jedenastce" w tych meczach, w których pauzował za kartki. Manolo Gabbiadini dłuższe szanse otrzymywał tylko w Lidze Europy i pod nieobecność "Pipity".
Po odejściu Higuaina Gabbiadini stanął przed szansą zostania napastnikiem numer 1. Arkadiusz Milik nie wydawał się tak groźnym konkurentem jak aktualny król strzelców Serie A. 24-latek dobrze prezentował się w meczach kontrolnych i na inaugurację ligi znalazł się w podstawowym składzie.
Gabbiadini przeciwko Pescara Calcio (2:2) zagrał bezbarwnie i trener ściągnął go z boiska w 53. minucie. Kolejną szansę od początku reprezentant Włoch dostał w sobotę w meczu z Bologna FC (3:1), ale znów niczym się nie wyróżnił. Sarri odesłał go na ławkę w 61. minucie, a wprowadzony Milik zdążył zdobyć dwie bramki. Gabbiadini otrzymał niskie noty - "5,5" lub "6" w skali 1-10.
"Dostał szansę w jedenastce, ale nigdy tak naprawdę nie wszedł w mecz. Sporo się ruszał, starał być aktywny, jednak koledzy nie potrafili go znaleźć" - napisano o grze byłego zawodnika Sampdorii Genua.
Na kolejną szansę Gabbiadini może poczekać dłużej. Jeśli tylko Milik będzie unikał kontuzji i nadmiaru kartek, powinien bez trudu utrzymać się w podstawowym składzie. Alternatywą dla Polaka może stać się nie Włoch, lecz nominalny skrzydłowy Dries Mertens jako "fałszywa dziewiątka". Pewne jest, że po pierwszych meczach sezonu Milik bardzo wyraźnie wygrywa rywalizację z Gabbiadinim.
ZOBACZ WIDEO: Ruszył projekt Akademia Klasy Ekstra (źródło TVP)
{"id":"","title":""}