Liga Mistrzów. Aleksandar Prijović: Nie gram w Realu, więc zagram przeciwko

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Lukasz Sobala / PressFocus / Aleksandar Prijović
Newspix / Lukasz Sobala / PressFocus / Aleksandar Prijović
zdjęcie autora artykułu

- Gdy byłem mały, zakładałem koszulkę Realu i marzyłem o tym, że jestem Ronaldo. Tym Brazylijczykiem - wspomina Aleksandar Prijović. Napastnik Legii będzie mógł w tym sezonie zagrać w Lidze Mistrzów przeciwko swojej ulubionej drużynie.

Choć w środę Legia Warszawa gra z Borussią Dortmund i będzie to piekielnie ciężkie spotkanie, piłkarze z Łazienkowskiej nie kryją, że najbardziej przeżywają wylosowanie Realu Madryt, z którym zagrają dopiero w 3.kolejce. Dla Aleksandara Prijovicia to szczególne przeżycie, bo jako dziecko biegał w koszulce "Królewskich".

- Real Madryt to najlepszy klub na świecie. Taka rodzina królewska. Jako dziecko oglądałem mecze Realu, podziwiałem Brazylijczyka Ronaldo, Predraga Mijatovicia, Zinedine'a Zidane'a, Raula. Ronaldo był moim numerem 1. Uwielbiałem go i marzyłem o tym, żeby grać w Realu. Jeśli nie możesz zagrać w takim klubie, fajnie jest zagrać przeciwko - mówi nam "Prijo".

- Miałem koszulkę Realu Madryt. Z napisem "Teka", to był koniec lat 90. Ale bez nazwiska, więc zawsze byłem "Ronaldo". Miałem taką fryzurę jak on i strzelałem mnóstwo bramek. Kiedy jesteś dzieckiem, masz 8 czy 10 lat, idziesz spać i myślisz sobie o tym, żeby grać kiedyś w piłkę w Lidze Mistrzów. I ja też tak miałem, a teraz te marzenia się spełniają - cieszy się Serb ze szwajcarskim paszportem.

Z drugiej strony nie ukrywa, że wolałby łatwiejszą grupę. Borussia Dortmund i Sporting Lizbona na papierze są zespołami wyraźnie lepszymi od mistrza Polski.

ZOBACZ WIDEO: Nowa murawa, nowe reklamy... Legia zmienia się na Ligę Mistrzów (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Bardzo chciałem wylosować Real, ale dwie pozostałe drużyny mogły być trochę łatwiejsze. Jest to bardzo trudna grupa. Bardzo szybkie, techniczne zespoły. Ale z drugiej strony, jest to Liga Mistrzów - mówi.

Przed meczami ze słowackim AS Trencin Prijoić powiedział, że nigdy w życiu o tym zespole nie słyszał. Dziś to samo o Legii mogą powiedzieć piłkarze ich rywali. Przez 20 lat nieobecności w Lidze Mistrzów polskie zespoły wylądowały na peryferiach kontynentalnej piłki.

- Tak powiedziałem. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że Trencin okazał się naprawdę bardzo mocnym zespołem. Sprawił nam bardzo dużo problemów. dlatego teraz to my możemy zaskoczyć te większe zespoły. Nie wiedziałem wiele ani o Trencinie, ani o Dundalk. O rywalach z Ligi Mistrzów wiemy oczywiście wszystko - zapewnia.

W Warszawie awans Legii został przyjęty bez euforii. Dla wielu osób był to po prostu obowiązek.

- Mieliśmy szczęście w losowaniu, ale żeby mieć szczęście, musisz na nie zapracować. Zresztą to nie ma znaczenia. Przecież to nie ja wybieram przeciwników. Dostaliśmy takich jakich dostaliśmy i wykonaliśmy zadanie. Nikogo nie interesuje to czy wygrasz 6:0, czy awansujesz po 6 remisach. Najważniejszy jest cel. To najważniejsza rzecz jaka przydarzyła się polskiej piłce klubowej w ostatnich 20 latach. I teraz musimy się cieszyć się tym, że tu jesteśmy - dodaje.

Zapewnia, że przeciwnicy byli znacznie trudniejsi niż wskazywałyby na to ich nazwy.

- Presja była ogromna. Wszyscy oczekiwali od nas awansu, więc kamień spadł z serca. Tym bardziej, że rywale wcale nie okazali się tak łatwi jak ludzie uważali. Ale teraz już gramy bez presji. Wielu ludzi nie ma wobec nas żadnych oczekiwań, więc kto wie, może sprawimy niespodziankę - mówi zawodnik.

Nie jest tajemnicą, że Legia bardzo słabo gra w lidze, rozczarowuje nie tylko wynikami ale i stylem. Do tej pory wyjaśniano to skoncentrowanie na walce o Ligę Mistrzów. Dziś drużyna już swoje osiągnęła. Nie ma żadnej presji związanej z grą w Europie.

- Mieliśmy swoje priorytety. I był to awans do Ligi Europy. Udało się to ale w międzyczasie pojawiła się szansa na Ligę Mistrzów i tam skierowaliśmy wszystkie swoje wysiłki. I to też się udało. Teraz musimy już skoncentrować się na kolejnych celach - odzyskać pierwsze miejsce w lidze i pokazać się z dobrej strony w Lidze Mistrzów - zapewnia Prijović.

- Legia musi wygrywać wszystko, zwłaszcza u siebie. Na pewno mieliśmy trudny okres. W wielu spotkaniach zabrakło nam szczęścia, czasem cierpliwości. Na pewno za dużo traciliśmy zbyt dużo ze stałych fragmentów gry. I nad tym musimy popracować. Teraz każdy mecz w lidze jest bardzo ważny. Straty do pierwszego miejsca nie są aż tak duże. To może się szybko zmienić. Zaś Liga Mistrzów jest dla nas bonusem. Nie możemy nakładać tu na siebie zbyt dużej presji bo to nas zje od środka. Nie możesz okazać strachu, zastanawiać się "czy dam sobie radę" - mówi. - Nie chcę określać celów dalekosiężnych, raczej wypaść jak najlepiej w każdym kolejnym meczu. Większość z nas nigdy nie była w Lidze Mistrzów. Nie wiemy czego oczekiwać. Trzecie miejsce byłoby bardzo dobry wynikiem

Źródło artykułu: