To już nie żarty. Wisła Kraków znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Wielki klub z bogatą historią i siedem ligowych spotkań z rzędu bez zwycięstwa. Ba, nawet bez remisu. To wręcz niewiarygodne.
W spotkaniu z Jagiellonią Białystok, po słabiutkiej pierwszej połowie w drugiej zabrakło czasu na dogonienie rywala. W doliczonym czasie piłkę wartą 1 punkt miał na nodze Rafał Boguski, ale jak nie idzie to nie idzie. Nie od dziś wiadomo, że to wyniki budują atmosferę w drużynie. Tej w Krakowie nie ma.
- Proszę nie zaczepiajcie mnie. Nie chcę rozmawiać. Proszę - rzucił do dziennikarzy Maciej Sadlok, przemieszczając się do klubowego autokaru pod stadionem w Białymstoku. Obrońca zagrał bardzo słabo. Był niemiłosiernie ogrywany przez rywali, a w końcówce swój występ podsumował głupim faulem we własnym polu karnym.
Inni piłkarze również nabrali wody w usta. Michał Miśkiewicz na zadawane pytania odpowiadał jednym, najczęściej dwuwyrazowym zdaniem. Mówił coś "za karę". On akurat kilkakrotnie ratował Wisłę i choć był współwinny utraty pierwszego gola, przez 90 minut grał więcej niż solidnie. Do tego wybronił jedenastkę. Porozmawiać "na poważnie" jednak nie chciał.
Daje o sobie znać ciągła praca pod presją. Na konferencji pomeczowej panowanie nad sobą stracił Dariusz Wdowczyk. Trenerowi nie spodobały się pytania jednego z młodych, krakowskich dziennikarzy. Odpowiadał lekceważąco, do tego krzycząc. Finalnie obaj panowie co prawda podali sobie rękę, ale niesmak pozostał.
Presja presją, ale zupełnie nieprofesjonalnie zachował się Krzysztof Mączyński. Reprezentacyjny pomocnik zrobił groźną minę i pogroził palcem otaczającym go żurnalistom. Minął ich i zniknął w autokarze. To, co dzieje się w Krakowie przerosło nawet jego.
Sytuacja jest bardzo trudna. Nad Wisłą zawisły chmury, których nie jest w stanie przegonić żaden wiatr. Wydaje się, że tym zbawczym powiewem byłby komplet punktów. Jak najszybciej.
ZOBACZ WIDEO Nowa murawa, nowe reklamy... Legia zmienia się na Ligę Mistrzów (źródło TVP)
{"id":"","title":""}