Piszczek do Lewandowskiego, Lewandowski do Błaszczykowskiego, Błaszczykowski do Kapustki i lekcję można było uznać za rozpoczętą. Polskie Orły dosyć szybko
zaczęły nauczać na kazachskim "orliku" ze sztuczną trawą.
Mecze na dalekim wschodzie zawsze dla Polaków były trudne. Nawet gdy w poprzednich eliminacjach wygraliśmy wysoko w Gruzji, to pierwsza połowa była bardzo nerwowa. W niedzielę w Kazachstanie od razu widać było, kto tu jest poważnym nauczycielem w todze, a kto nosi zeszyty. Choć niektórzy z tych uczniów są bardzo pojętni. Jak Bauyrżan Isłamchan, zdecydowanie najlepszy wśród Kazachów.
Miejscowa klasa próbowała nawet przyjezdnym profesorom uprzykrzać życie, kopać po kostkach, uderzać po uszach, pod koniec pierwszej połowy miała dwie świetne okazje na gola. Tych jednak nie wyprowadzało to z równowagi.
Aż w końcu się udało.
Niesforna banda przejęła inicjatywę. Okazało się, że spokojna gra w piłkę wobec agresji, ambicji Kazachów to za mało. Najgorsze w takich meczach, to dać rywalowi się rozhulać. Pozwolić poczuć mu moc. Nasi popełnili ten błąd. Dwa gole strzelił nam Sergiej Chiżniczenko, piłkarz który totalnie nie poradził sobie w Koronie Kielce. Abzał Biejsiebiekow też grał w Kielcach, jego w ogóle mało kto pamięta. Żaden z Kazachów nie gra w Europie, cała kadra to przedstawiciele rodzimych klubów. U nas nie było ani jednego zawodnika z Ekstraklasy.
Pisałem o nauczycielach, bo to my jesteśmy szesnastą drużyną rankingu FIFA (Kazachowie są 80 miejsc niżej), to my de facto nie przegraliśmy meczu na Euro 2016. Kazachstan dopiero marzy o sukcesach. Sztuczna murawa nie powinna być usprawiedliwieniem. Z utęsknieniem czekaliśmy na występ drużyny, która we Francji dostarczyła nam takich emocji. Liczyliśmy na spokojne rozpoczęcie drogi do Rosji.
Okazało się, że sami ciągle musimy się wiele uczyć. Przede wszystkim - roli faworyta.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk
ZOBACZ WIDEO: Tomaszewski: Zieliński nie może grać obok Krychowiaka