W rundzie jesiennej Michał Zieliński do bramki rywala nie trafił ani razu, przeważnie wchodząc na boisko w roli rezerwowego. Nie przeszkodziło mu to jednak w tym, aby dostać powołanie do reprezentacji Polski od Leo Beenhakkera i stać się jednym z potencjalnych następców Filipa Ivanovskiego w Polonii Warszawa. Ostatecznie Macedończyk Warszawy nie opuścił i temat upadł, ale najwyraźniej występ przeciwko Serbii tak podbudował napastnika mentalnie, że ten wyraźnie się przełamał.
W meczu przeciwko Wiśle Kraków Zieliński trafił do bramki już trzy minuty po tym, jak wbiegł na boisko zmieniając wspomnianego Podstawka. Poprzedniego gola zdobył w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu, trafiając do bramki Legii w Warszawie. Jak łatwo policzyć, oba gole dzieli okres 9-miesięcznej przerwy. Co na to sam zainteresowany? - Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem się przypomnieć bytomskim kibicom po dłuższej przerwie. Chciałbym teraz wywalczyć miejsce w pierwszym składzie Polonii - zadeklarował.