Nasz zespół wkracza w nową rzeczywistość. Po awansie do ćwierćfinału mistrzostw Europy dziś na reprezentację Polski patrzy się inaczej niż kiedykolwiek wcześniej. Zawodnicy, choć wciąż ci sami, także się zmienili.
- Dziś na pewno każdy z nas jest bardziej doświadczonym, lepszym zawodnikiem - mówi Glik. I podkreśla: - Utrzymanie się na wysokim poziomie jest trudniejsze niż wejście na niego. Teraz to będzie nasze zadanie. Jestem pewien, że każdy z nas sobie poradzi z tą trochę większą presją.
Jego sytuacja jest szczególna. Linia obronna, którą kieruje Glik, była we Francji mocnym punktem reprezentacji Polski. - Teraz byłoby fajnie utrzymać ten poziom - mówi. - To istotne, bo do mistrzostw świata z grupy bezpośrednio awansuje tylko jedna drużyna, margines błędu jest więc mniejszy niż podczas eliminacji do Euro.
Niedzielny mecz w Astanie przyjdzie Polakom grać na sztucznej murawie. Glik przyznaje, że nie przypomina sobie, kiedy ostatni raz występował na takiej nawierzchni.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Będziemy faworytami, ale... (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Na pewno po meczu, niezależnie od wyniku, nikt nie będzie tłumaczył się murawą - podkreśla nasz obrońca. - Szukanie takiego alibi byłoby nieeleganckie. Wiadomo, na takiej murawie inaczej się biega, inny jest start, sama piłka odbija się inaczej. Odbędziemy tam jednak dwa, trzy treningi i to na pewno nam wystarczy.
Glik do Francji jechał jako piłkarz Torino. Dziś mieszka już w Monako i za kilkanaście dni zadebiutuje w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
- Aklimatyzacja przebiegła bez problemu - podkreśla. - Turyn od Monako dzieli niecałe trzysta kilometrów, z logistyką nie było więc problemu. Od pierwszego dnia czułem się naprawdę dobrze, drużyna fajnie mnie przyjęła. W drużynie jest paru Włochów, podobnie w sztabie. Mam wszystko pod kontrolą.