Kilka miesięcy temu ironicznie pytano mnie, czy po Białymstoku chodzą niedźwiedzie polarne. Odpowiadałem z uśmiechem, a jakże. Są i mają się dobrze. Trzeba uważać.
Podlasie nigdy nie było potęgą. W niczym. Traktowane w kraju jako region do pooddychania świeżym powietrzem. Można tam pojechać, posiedzieć za pan brat z naturą. Tu wyjdzie żubr, tu łoś, a tam klucze ptaków. Grzyby, ryby i jagody. Wielkich aglomeracji miejskich próżno tu szukać. Przemysł ubogi. Z pracą też nie za wesoło. Okazuje się jednak, że co jak co, ale w piłkę ludzie ze wschodu grać potrafią.
Białystok i Suwałki to aktualnie jedyne poważniejsze ośrodki piłkarskie w Podlaskiem. Reszta klubów albo ledwo wiąże koniec z końcem, albo plącze się po zaściankowych ligach. Trudno o profesjonalne podejście, kiedy w kasach pustki. Jagiellonia i Wigry to wyjątki. Na czym polega zatem sekret dobrej gry?
W Białymstoku grę ciągną "ludzie ze wschodu". W dosłownym znaczeniu. Fiodor Cernych, Konstantin Vassiljev i Taras Romanczuk. Ludzie ze wschodniej Europy. Każdy z osobna zbudował formę życia i to procentuje. W zeszłym sezonie, kiedy Jagiellonii nie szło, jednym z winowajców okrzyknięto Cernycha. Ależ się na swój temat nasłuchał. Ludzie, z poziomu reprezentacyjnego, "zdegradowali" go do imitacji piłkarza. Aktualnie ci sami pytają Probierza, co zrobił Litwinowi, że napastnik gra jak z nut. Taki już los piłkarza.
Prawdziwym pracusiem jest Romanczuk. Jego wysoka forma szybko została zauważona. Turecki Konyaspor złożył nawet ofertę, ale milion euro nie przekonało Jagiellonii. I słusznie, bo kiedy maszyna pracuje jak należy, to nie szuka się na siłę wymiany części.
Vassiljev to już inna bajka. On specjalnej formy budować nie musiał. To, że grać potrafi już wszyscy wiedzą. Słusznie mawia się, że to Pan piłkarz. Ukształtowany, spokojny człowiek, potrafiący idealnie zrobić użytek ze swoich piłkarskich atutów. - Tylko sałatka - odpowiedział mi kiedyś, zapytany żartem co je, że gra tak dobrze. Składników już jednak nie zdradził. To tajemnica.
Chwilo trwaj! Wschód przeżywa swoje futbolowe 5 minut. Liderowanie zawsze cieszy, ale głowy w chmurach nikt nosił nie będzie. Kontakt z ziemią zostanie zachowany. A, wszystkich śmiejących się z regionu, Podlasie zaprasza na kieliszek samogonu i kanapkę posmarowaną własnoręcznie ubitym masłem. Na zdrowie!
ZOBACZ WIDEO Adam Nawałka: Apetyty rosną w miarę jedzenia (źródło TVP)
{"id":"","title":""}