Biorąc pod uwagę formę prezentowaną w tym sezonie przez obie drużyny, trudno było wskazać faworyta tej konfrontacji. Zarówno GKS Tychy, jak i Olimpia Grudziądz miały na swoim koncie po jednym zwycięstwie, a tyszanie w czterech dotychczasowych spotkaniach zdobyli o punkt więcej, dwukrotnie remisując. W dodatku obie ekipy były na fali, gdyż w ostatnich starciach nie notowały porażek.
Lepiej mecz rozpoczęli tyszanie, którzy od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się do ataków, lecz ich napór trwał tylko kilka minut. Olimpia Grudziądz szybko przejęła inicjatywę i narzuciła rywalom swój styl gry, choć trzeba przyznać, że pierwsze 20 minut stało pod znakiem gry defensywnej obu drużyn. Zarówno GKS, jak i Olimpia nie potrafiły znaleźć sposobu na uporanie się z obrońcami rywali.
Grudziądzanom pomógł bramkarz GKS-u Tychy. W 20. minucie tuż przed bramką Paweł Florek przyjął piłkę i zamiast szybko ją wybijać, wdał się w drybling z zawodnikiem rywali. Kilka minut później świetnym wyjściem z bramki Florek uratował swój zespół przed stratą gola. Zawodnik GKS-u zachował się dużo lepiej niż wtorkowego wieczora Wojciech Szczęsny w meczu eliminacji Ligi Mistrzów, kiedy to po dalekim wyjściu bramkarz reprezentacji Polski został minięty przez gracza FC Porto, a ten skierował piłkę do pustej siatki. Florek, mimo chwili zawahania, zdołał wybić piłkę wślizgiem spod nóg przeciwnika.
Były to dwa poważne sygnały ostrzegawcze dla gospodarzy. Za trzecim razem grudziądzanie mogli cieszyć się już z objęcia prowadzenia. Jeden z zawodników Olimpii dostrzegł, że Florek jest nieco wysunięty i zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka odbiła się od poprzeczki, a na taką okazję czekał Karol Angielski, który klasycznym "szczupakiem" uderzył piłkę, a ta wpadła do siatki obok bezradnego Florka. Po straceniu gola tyszanie rzucili się do odrabiania strat, ale w ich szeregach było dużo niedokładności, nieskuteczności oraz nieporadności. To był zdecydowanie futbol na "nie".
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Mam nadzieję, że te słowa pomogły
W przerwie trener Kamil Kiereś dokonał jednej zmiany: boisko opuścił Stepan Hirskyj, a zastąpił go Wojciech Szumilas. Był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Wychowanek GKS-u w 51. minucie precyzyjnym strzałem z 16. metra nie dał szans na skuteczną interwencję Jakubowi Wrąblowi i doprowadził do wyrównania. Był to jego pierwszy gol dla tyskiego klubu. Kilka minut później powinno być 2:1 dla GKS-u. Z uderzeniem Marcina Radzewicza poradził sobie Wrąbel, ale następnie piłka trafiła do Łukasza Grzeszczyka. Ten, mając przed sobą tylko pustą bramkę, nieczysto trafił w piłkę, a uderzenie kolegi dobił Jakub Świerczok. Gol nie mógł być jednak uznany, gdyż Świerczok był na spalonym.
Grudziądzanie przetrwali trwający kilka minut napór rywali, a następnie starali się kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Tyszanie próbowali zaskoczyć rywali kontrami, ale obrońcy Olimpii wystrzegali się błędów. W dodatku grudziądzanie mieli w bramce świetnie broniącego Wrąbla, który popisał się kilkoma udanymi interwencjami i uratował swój zespół przed porażką. Po wyrównanym meczu obie drużyny podzieliły się punktami i w ligowej tabeli nie poprawiły znacząco swoich pozycji.
GKS Tychy - Olimpia Grudziądz 1:1 (0:1)
0:1 - Karol Angielski 27'
1:1 - Wojciech Szumilas 51'
Składy:
GKS Tychy: Paweł Florek - Tomasz Górkiewicz, Tomasz Boczek, Daniel Tanżyna, Maciej Mańka - Jakub Kowalski (67' Mateusz Mączyński), Mateusz Bukowiec, Stepan Hirskyj (46' Wojciech Szumilas), Łukasz Grzeszczyk, Marcin Radzewicz (85' Mateusz Grzybek) - Jakub Świerczok.
Olimpia Grudziądz: Jakub Wrąbel - Damian Ciechanowski, Matic Zitko, Mariusz Malec, Marcin Woźniak - Dariusz Kłus, Karol Angielski, Arkadiusz Kasperkiewicz, Damian Michalik (84' Adam Banasiak), Jakub Łukowski (70' Daniel Kraska) - Marcin Kaczmarek.
Żółta kartka: Jakub Łukowski (Olimpia Grudziądz).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź)
Widzów: 5 289.
Łukasz Witczyk z Tychów