Piłkarze Korony zainkasowali trzy punkty w starciu z Wisłą Kraków, ale zgodnym chórem podkreślali jedno - nie było łatwo. - Był to dla nas bardzo ciężki mecz. Od początku walczyliśmy i naprawdę bardzo się cieszymy, bo ważne punkty i fajnie, że mogliśmy dać radość kibicom - powiedział Maciej Gostomski.
O ile w pierwszej połowie zawodnicy Tomasza Wilmana jeszcze starali się prowadzić grę, o tyle po przerwie stroną dominującą byli już krakowianie. - W drugiej połowie faktycznie oddaliśmy inicjatywę. Nie wiem czym to było spowodowane, być może byliśmy trochę podmęczeni. Tak naprawdę nie ma to znaczenia. Wytrwaliśmy, udało się strzelić bramkę na 1:0 i teraz musimy zrobić wszystko, żeby szybko się zregenerować i jedziemy do Płocka walczyć o trzy punkty - stwierdził bramkarz, którego interwencja zatrzymała m.in. groźny strzał Mateusza Zachary.
Dla Korony był to już szósty mecz w nowym sezonie Lotto Ekstraklasy, ale dopiero pierwszy raz ekipa z województwa świętokrzyskiego nie musiała odrabiać strat. - W każdym meczu dajemy z siebie wszystko. Te spotkania różnie się układają, czasami się przegrywa i trzeba gonić wynik, a czasami prowadzimy grę. Wiadomo, że zawsze lepiej strzelić bramkę jako pierwsi i kontrolować mecz, ale czasami tak się nie da i trzeba do ostatniej minuty walczyć o zwycięstwo. To był właśnie taki mecz. Mieliśmy swoje sytuacje, tak samo jak Wisła. Chwała chłopakom, że potrafiliśmy strzelić w ostatniej sekundzie i punkty zostają w Kielcach - zakończył Gostomski.
ZOBACZ WIDEO "Legia Mistrzów. 20 lat minęło...". IFK Goeteborg - Legia (odc. 3) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}