W 2014 roku SV Darmstadt 98 był beniaminkiem 2. Bundesligi i ku zaskoczeniu wszystkich kibiców w Niemczech finiszował na drugiej pozycji. Nie dysponując ani nowoczesnym stadionem, ani wystarczającymi środkami pieniężnymi, ani tym bardziej gwiazdami w składzie, drużyna Dirka Schustera sięgnęła po sensacyjny awans do elity.
Ponieważ w klubowej kasie brakowało środków na transfery, postawiono na zawodników niechcianych w innych teoretycznie silniejszych klubach, którzy przeżywali słabszy okres w karierze i szukali zespołu z możliwością regularnych występów. Za Lukę Caldirolę, Sandro Wagnera, Mario Vrancicia, Fabiana Hollanda, Slobodana Rajkovicia, Jana Rosenthala, Konstantina Rauscha, Gyorgy'ego Garicsa, Petera Niemeyera oraz Juniora Diaza zapłacono łącznie około milion euro i nie oczekiwano zbyt wiele.
Zdziwienie było spore, kiedy Darmstadt bez kompleksów rywalizował z możniejszymi i silniejszymi kadrowo rywalami. Lilie zwłaszcza na wyjazdach zaskakiwały przeciwników bezbłędną grą w obronie i przebłyskami w ofensywie. Drużyna furory nie zrobiła, ale zajęła bezpieczną 14. pozycję i w ostatnich kolejkach nie była zagrożona nawet barażami.
Siłą Darmstadt okazał się kolektyw, ale kilku graczy wyróżniało się i zwróciło uwagę bogatszych klubów. Nie minęło wiele czasu, a zespół opuściło sześciu kluczowych graczy: Christian Mathenia, Tobias Kempe, Caldirola, Wagner, Rajković oraz Rausch. Pożegnano też twórcę sukcesów - trener Dirk Schuster przeniósł się do FC Augsburg.
ZOBACZ WIDEO Na początku był chaos... A później sukcesy w kolarstwie
{"id":"","title":""}
Przy nader skromnym budżecie poszukiwania następców okazały się wyjątkowo trudne. - Niestety nie możemy mieć tego, co chcemy. Bardzo wielu piłkarzy nam odmówiło, ale nie poddajemy się i szukamy dalej - ujawnił w połowie lipca dyrektor sportowy Holger Fach. - Są też zawodnicy nam oferowani, ale jeśli ktoś w ciągu czterech lat zwiedził sześć klubów, to nie wierzę, że może nam pomóc. To nie miałoby żadnego sensu - dodał.
Przeczesywanie rynku transferowego zakończyło się o tyle sukcesem, że klub zdołał zakontraktować nowych zawodników. Ponownie są to jednak gracze po przejściach szukający okazji do przełamania nie najlepszej serii. Tacy, którzy w silniejszych klubach byli tylko rezerwowymi. Ich pozyskanie wynika nie tyle z transferowej strategii, co z faktu, że kosztowali mało albo byli do wzięcia za darmo i zgodzili się grać za niewielkie pieniądze. Na Boellenfalltor Stadion w Darmstadt przybyli już Immanuel Hoehn, Alexander Milosević, Antonio Colak, Artem Fedecki, Victor Obinna, Denys Olijnik, Laszlo Kleinheisler, Sven Schipplock, Aenis Ben-Hatira, a wkrótce dołączyć mogą do nich Maximilian Beister, Ashton-Phillip Goetz i Tarik Elyounoussi. Pozyskano nawet znanego z Legii Warszawa bramkarza Igora Berezowskiego, który był bez klubu przez cały ostatnio sezon, odkąd opuścił Lierse SK.
Najbogatsze CV ma Obinna, jednak niegdyś napastnik Interu Mediolan i West Ham United grał ostatnio w II-ligowym MSV Duisburg. Z kolei 31-letni Fedecki to wielokrotny reprezentant Ukrainy, który postanowił opuścić ojczyznę, ponieważ jego klub, Dnipro Dniepropietrowsk, popadł w poważne tarapaty finansowe. Ciekawym graczem jest Węgier Kleinheisler - to uczestnik Euro 2016, który jednak nie zdołał przebić się w niezbyt silnym Werderze Brema. Duży potencjał drzemie również w Schipplocku, jednak do napastnika nie przekonano się ani w Hoffenheim, ani w HSV.
Gdyby kierować się wartością rynkową wszystkich zawodników z kadry, Darmstadt byłby skazany na degradację. Przez portal transfermarkt.de wszyscy podopieczni nowego trenera Norberta Meiera są wyceniani łącznie na niespełna 25 mln euro - to znacznie mniej niż gracze innych drużyn z dołu zestawienia: FC Ingolstadt 04 (37 mln), SC Freiburg (44 mln), FC Augsburg (58 mln) i Eintracht Frankfurt (60 mln).
W tych okolicznościach wydaje się, że Lilie przed spadkiem z Bundesligi uratuje tylko dziesiąty cud świata. Dobry prognostyk przed nadchodzącymi rozgrywkami ligowymi to wygrana 7:0 w Pucharze Niemiec nad Bremer SV. Rozbicie V-ligowca nie jest żadną sztuką, ale w tym samym czasie niektórzy przedstawiciele Bundesligi niemiłosiernie męczyli się z niżej notowanymi rywalami.
ZOBACZ WIDEO Polacy przegrali z Niemcami. "Zabrakło paliwa"
{"id":"","title":""}