Brytyjski futbol może poważnie zmienić się, jeśli Wielka Brytania zadecyduje o wyjściu z Unii Europejskiej. - Niektórzy ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, jak duży wpływ może to mieć na futbol - ostrzega agent piłkarski Rachel Anderson.
Gdyby Wielka Brytania opuściła UE blisko połowa piłkarzy Premier League musiałaby ubiegać się o pozwolenie na pracę. W krótkiej perspektywie będzie to miało ogromny wpływ na wygląd ligi, a kluby będą musiały zmienić politykę.
- Niektórzy w Anglii uważają, że byłaby to dobra decyzja, ponieważ kluby musiałyby zacząć rozwijać rodzimych zawodników, a nie ściągać gotowych piłkarzy za granicy - mówi WP SportoweFakty Rob Tanner, dziennikarz "Leicester Mercury".
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Szwajcarskie media ostro o Lewandowskim. "Najsłabsze ogniwo"
Nikt tak naprawdę nie wie, jaki byłby dokładnie wpływ na brytyjski futbol, gdyby faktycznie doszło do wyjścia z UE. - To są tylko przypuszczenia, co się stanie. Możliwe, że Leicester City w myśl nowych przepisów nie dałoby rady ściągnąć N'Golo Kante czy Riyada Mahreza, a więc swoje największe gwiazdy - tłumaczy nam Tanner.
332 zawodników z dwóch najwyższych lig w Anglii i Szkocji mogłoby być poważnie zagrożonych, gdyby Brexit miał miejsce
Kto mógłby być zagrożony? Piłkarze posiadający paszport kraju Unii Europejskiej, ale nie grający w reprezentacji. Dla przykładu: zawodnicy spoza UE, czyli na przykład Brazylijczycy, aby otrzymać pozwolenie na pracę na Wyspach, muszą w minionych dwóch latach zagrać w 80 procentach meczach swojej reprezentacji. Są odstępstwa od tego, ale już niejednokrotnie kluby z Premier League nie były przez to w stanie zarejestrować zawodnika do gry. Przez lata wypożyczały ich do innych klubów - np. do Hiszpanii.
Problem wydaje się poważny. Mistrz Anglii Leicester City w ostatnim ligowym meczu Premier League miał w podstawowym składzie zaledwie czterech graczy urodzonych na Wyspach Brytyjskich. Aż trzech z nich było spoza UE, a czterech bezpośrednio ze wspólnoty. Nowe przepisy - które jeszcze nie zostały w pełni przedstawione - mogłyby ograniczyć tę liczbę niemal do minimum.
Powstał pomysł, aby wprowadzić plan "6+5". Miałby polegać on na tym, aby sześciu graczy z podstawowego składu było z danego kraju.
Inny pomysł jest taki, że zawodnicy z Brazylii czy Argentyny mieliby ułatwione zadanie przy podpisywaniu kontraktów. Obecnie nakazuje on grę w ciągu dwóch ostatnich lat w 80 procentach meczów kadry. Nowe przepisy nie wrzucałyby wszystkich zawodników do jednego worka - trudniej jest regularnie grać dla reprezentacji Brazylii niż na przykład dla Kazachstanu.
Dlatego piłkarze z TOP 10 rankingu FIFA musieliby zagrać tylko 30 proc. meczów w ostatnich dwóch latach. Dla przykładu zawodnicy z miejsc 11-20 mieliby 45 proc., a 31-50 już 75 procent. To jednak są już rozmowy, które rząd Wielkiej Brytanii musiałby toczyć ze związkiem piłki nożnej.
- Tak naprawdę nikt nie wie, jaki wpływ będzie miał Brexit, o ile oczywiście dojdzie do takiej sytuacji, ale już teraz można mieć pewność, że nie przejdzie on bez echa - kończy Rob Tanner.