- Noga jeszcze trochę boli, ale zagram przeciw Mallorce - mówi na łamach Super Expressu Jerzy Dudek. - A co do króla Hiszpanii, to fajnie byłoby go poznać, choć droga do tego jeszcze daleka. Jeśli przejdziemy Mallorcę, to trochę się skróci, bo będziemy już w ćwierćfinale. Kiedyś poznałem holenderskiego księcia Alexandra, spotkałem też księcia Monaco. Byłem również bliski audiencji u królowej brytyjskiej, Elżbiety II, która zaprosiła piłkarzy Liverpoolu po naszym zwycięstwie w Lidze Mistrzów. Tylko że wtedy do królowej pojechał ostatecznie tylko Steven Gerrard. No i najważniejsza dla mnie sprawa - audiencja u Jana Pawła II. Tego nigdy nie zapomnę - dodaje.
Dudek póki co, zagrał w trzech oficjalnych meczach, bo numerem jeden jest Iker Casillas. Polak przyznał, że w Madrycie wszyscy kochają reprezentanta Hiszpanii, ale i on go lubi. - Wiem, że tu wszyscy kochają Ikera, ale ja też go lubię. Czasem, w większym gronie, wychodzimy nawet na wspólną kolację, choć przyznaję, że te posiłki to dla mnie zmora. W Hiszpanii jedzą o porach, o których ja już jestem w szlafroku i przygotowuję się do spania. Bo staram się kłaść do łóżka najpóźniej o 23.30. No, ale dziś zasnę później, chociaż wcale nie z powodu kolacji. Po prostu mecz z Mallorcą zaczynamy o 21 - zakończył Dudek.