W każdym z sześciu meczów fazy pucharowej Ligi Mistrzów (dwumecze z Juventusem, Benficą i Atletico) Douglas Costa wybiegał na boisko w podstawowym składzie Bayernu Monachium. Jego dorobek zamknął się jednak na skromnych dwóch asystach w meczach z włoskim zespołem. Miał bezpośredni udział w zdobyciu zaledwie 2 z 11 goli Bayernu.
Costa nie błyszczał na Estadio Vicente Calderon w Madrycie, gdzie Bawarczycy przegrali 0:1. Nawet jeśli jego dryblingi wyglądały obiecująco, to nie przynosiły zagrożenia dla Atletico Madryt. W rewanżu Brazylijczyk wypadł jeszcze gorzej i według niemieckich mediów był najsłabszym ogniwem FCB. Część redakcji przyznała mu nawet noty "5" (gdzie "1" - najlepsza ocena, "6" - najgorsza), co - przy bardzo dobrym występie Bayernu - pokazuje, jak mocno rozczarował.
"Jako jedyny z monachijczyków zawiódł w pierwszej połowie. Po przerwie wcale nie grał lepiej, przy czym różnica między nim a kolegami nie była już tak duża. Wydawał się przytłoczony, stracił mnóstwo piłek. Guardiola jako pierwszego ściągnął go z boiska" - skomentował portal "Sport1".
"Był nerwowy, gubił się nawet w prostych akcjach. Ten pojedynek go przerósł, nie jest gotowy na wielkie mecze" - wskazali redaktorzy "Abendzeitung". "Wciąż zaliczał bardzo proste straty. Czy Brazylijczyk nie potrafi już jak w pierwszej połowie sezonu wypracowywać pięknych goli i samemu takich strzelać?" - zastanawia się "Focus".
Gdyby w pełni sił był Arjen Robben, Costa najprawdopodobniej usiadłby we wtorek wśród rezerwowych. Holender nawet gdyby nie był w optymalnej formie, dałby Bayernowi więcej niż młodszy kolega z drużyny.
ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: To była przyjemność grania mimo rzucanych rac (źródło TVP)
{"id":"","title":""}