Rozwój Katowice w derbowym spotkaniu pokazał się z dobrej strony, ale gracze ze Zgody boisko opuszczali ze zwieszonymi głowami. Grali ambitnie, momentami mieli przewagę, ale nie zdobyli choćby punktu. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1. GKS bramkę zdobył po samobójczym uderzeniu Bartosza Jaroszka, a do wyrównania fenomenalnym strzałem doprowadził Tomasz Wróbel.
W końcówce GieKSa objęła prowadzenie po strzale Grzegorza Goncerza z rzutu karnego. - W pierwszej połowie GKS grał agresywnie i aktywnie. Chciał za wszelką cenę szybko strzelić bramkę i to zrobił. Niestety tą piłkę przedłużył Jaroszek i padł gol samobójczy. Później się to wyrównało, troszeczkę mieliśmy przewagi i Wróbel wyrównał. W przerwie atmosfera była bojowa, wychodzimy na drugą połowę, wydaje się, że mecz jest pod jakąś kontrolą i nic złego nie może nas spotkać. Było jak w meczu z Zawiszą, próbowaliśmy coś stworzyć, czuliśmy się bezpiecznie z tyłu i po raz kolejny błąd - ocenił trener Rozwoju, Mirosław Smyła.
Obie drużyny w derbach miały o co walczyć. Rozwój zajmował przed nimi 17. pozycję i miał trzy punkty straty do miejsca gwarantującego utrzymanie. Mimo dobrego stylu, beniaminek nie powiększył dorobku punktowego. - Był to dosyć trudny mecz dla obu stron. GKS musiał wygrać ze względów prestiżowych, a my ze względu na punkty. Przegraliśmy ten mecz, ale trzeba go porównać z łyżwiarstwem figurowym. Wrażenia artystyczne Rozwój po sobie zostawia, ale technicznie punktów brak. Trzeci mecz z rzędu, w którym powinniśmy punktować, ale nie udaje się to. Zasłużyliśmy na remis, ale po rzucie karnym przegraliśmy - dodał Smyła.
W końcówce sezonu Rozwój czeka trudna i wymagająca walka o utrzymanie w Ekstraklasie. Nastroje po porażce z GKS-em są fatalne. - Nie jest problemem dla mnie tabela i przegrany mecz. Problemem jest jak ten zespół przygotować na najbliższe siedem kolejek. Mamy kilka urazów i to jest dla mnie zmora. Na mecz z Zagłębiem będziemy się bardziej leczyć niż trenować. Atmosfera w szatni jest minorowa, bo zawodnicy mają świadomość tego, co stracili - stwierdził Smyła.
ZOBACZ WIDEO Jakub Szmatuła o obronionym karnym: To był punkt przełomowy
{"id":"","title":""}