Obrońca niebiesko-czerwonych, podobnie jak jego koledzy, od długiego czasu czeka na wypłatę choćby części pieniędzy. Według najnowszych deklaracji, równowartość dwóch pensji zespół ma otrzymać do końca tygodnia. Surowiak jest jednak sceptyczny. - Jeżeli będę je miał w ręce albo na koncie, wtedy będę mógł potwierdzić, że je dostałem. Do tego czasu nie uwierzę - deklaruje. Nie chce też powiedzieć, ile wynoszą zaległości klubu wobec niego. - Niech to pozostanie tajemnicą pomiędzy mną a prezesem - mówi i dodaje: - Jest taki zapis w kontrakcie, że jest to informacja wyłącznie dla nas i nie możemy o tym mówić w mediach.
Na początku okresu transferowego w mediach pojawiały się nazwy różnych klubów, które miały być zainteresowane pozyskaniem Surowiaka. Od pewnego czasu takie informacje już się nie ukazują. Czy oznacza to, że zawodnik pozostanie w Opolu mimo problemów? - Jeżeli zgłosi się do mnie jakiś klub z I ligi lub ekstraklasy i powie, że chce mnie zatrudnić, to od razu się zgadzam i będę chciał za porozumieniem stron rozwiązać kontrakt z Odrą - stwierdza "Surowy" i dodaje: - Chciałbym w zgodzie pożegnać się z klubem i nie palić za sobą mostów. Nie chciałbym się potem sądzić. To niepotrzebne, tak samo jak to, żeby PZPN zabierał Odrze punkty, bo ona i tak już jest w trudnej sytuacji. Dla mnie to też byłoby kłopotliwe.
Ratunkiem dla upadającej Odry może być utworzenie sportowej spółki akcyjnej. Obrońca niebiesko-czerwonych pozytywnie ocenia to rozwiązanie. - To byłby dobry pomysł. Miasto weszłoby do klubu i zostałoby głównym sponsorem - mówi, ale jednocześnie dodaje: - Na teraz potrzebna jest gotówka i trzeba coś zrobić, żeby ona się jak najszybciej pojawiła. Jak będą pieniądze, to wtedy można próbować z tworzeniem spółki.