- Chcielibyśmy sprawić niespodziankę i w życiu nieczęsto zdarza się, że można odnieść sukces. Nie jesteśmy faworytem, może czarnym koniem. Żyjemy z tygodnia na tydzień i z meczu na mecz. Naszą siłą jest to, że mamy 16-18 gotowych zawodników. Jeśli pojawiały się zmiany w składzie, to nie zaburzało to rytmu drużyny. Poza Filipem Starzyńskim gra nie opiera się na indywidualnościach. Dla takich artystów trzeba mieć rzeszę rzemieślników, aby ci artyści mogli błyszczeć. Nikt się za to nie obraża i takie proporcje muszą się należycie rozkładać - mówi trener KGHM Zagłębia Lubin Piotr Stokowiec.
Miedziowi szturmem awansowali do grupy mistrzowskiej, a zwłaszcza wiosną pokazali swoje najlepsze cechy. Byli chwaleni za styl oraz ofensywne usposobienie. Błyszczał zwłaszcza Filip Starzyński, który otrzymał powołanie do reprezentacji Polski i dzięki temu ma sporą szansę na wyjazd na mistrzostwa Europy.
Stokowiec jest zadowolony z postępu jaki zrobiła jego drużyna i wynikało to z ciężkiej pracy. - Nie chciałbym mówić o przeciwnikach. Cieszę się, że to my zakwalifikowaliśmy się do grupy mistrzowskiej. To była ogromna praca, zaangażowanie. Poprzeczkę zawiesiliśmy wysoko. Skupialiśmy się na drodze, a nie na celu. Wiedzieliśmy, że będzie mocno wiało i to są wysokości dosyć duże. Drużyna musi trzymać się mocno. Trzeba to rozłożyć strategicznie, aby wiedzieć kiedy zajmować kolejną bazę. Nie przygotowujemy się na wejście na sam szczyt, ale na zdobycie kolejnej bazy, a dla nas to jest Lechia Gdańsk. Tylko to nas interesuje, a nie pozostałe sześć meczów - przekonuje trener Zagłębia przed sobotnim starciem z Lechią Gdańsk.
Wiadomo, że w fazie mistrzowskiej mecze będą odbywały się praktycznie co trzy dni, ale w Lubinie cieszą się z tego powodu. - Jesteśmy przygotowani na granie co trzy dni i ja bardzo chętnie będę tak grał. Nie boję się strony fizycznej - wszyscy będą zmęczeni i wszystko się okaże. Obserwuję tę drużynę od dwóch lat i nie chodzi oto, że obawiam się tego, ale nie spędza mi to snu z powiek. Na pewno w tej ósemce mamy mniejsze doświadczenie, ponieważ dla kilku graczy z podstawowego składu jest to pierwszy sezon w Ekstraklasie. Trzeba pamiętać, że na taką wspinaczką wysokogórską jesteśmy drużyną mało doświadczoną. Jesteśmy jednak bardzo dobrze nastawieni, a to będzie miało znaczenie - dodaje Stokowiec.
Trener Zagłębia przygotował też wyzwanie dla kibiców. Jeśli w czterech domowych meczach frekwencja wyniesie minimum 40 tysięcy, to Stokowiec wejdzie na ściankę wspinaczkową "kielich" w Lubinie. Ma ona wysokość 34 metrów.
- Jeśli kibice fajnie się spiszą, to ja jestem otwarty na zrobienie czegoś ekstra. Żyję w Lubinie i nie uciekam od ludzi. Jeśli to będzie fajna zabawa i więź z kibicami, to dlaczego nie. Natomiast takie rzeczy wynikowe, to oddzieliłbym od tego. Zostało siedem meczów i tamto traktuję jako poprawę atmosfery, ale jeśli chodzi o sprawę wyników, to jestem tu już całkiem poważny. To będzie rzetelna ocena. Jesteśmy gotowi na granie, na nic się nie napalamy. Widzę w drużynie entuzjazm, motywacje, a to dobry prognostyk - kończy Stokowiec.
Zobacz wideo: Jan Urban: Myślałem, że mecz zakończy się remisem
{"id":"","title":""}