Zamieszanie w Ekstraklasie, Podbeskidzie niepewne awansu. "Szkoda, że wszystko nie może się rozstrzygnąć na boisku"

PAP / Andrzej Grygiel
PAP / Andrzej Grygiel

Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało Termalicę Bruk-Bet Nieciecza 2:0 i ma identyczny bilans punktów i różnicę bramek jak Ruch Chorzów. Górale wciąż nie mogą być pewni awansu do grupy mistrzowskiej.

- Wygraliśmy 2:0, możemy się cieszyć. Sytuacja jest nieco dziwna, że decyzja o tym, kto jest na którym miejscu w tabeli zapadają kilka minut, godzin, dni po rozegraniu spotkania. Nie jest to sytuacja normalna, ale nie zamierzam tego dalej komentować. Szkoda, że to wszystko nie może się rozstrzygnąć na boisku, bezpośrednio po ostatnim gwizdku - powiedział na konferencji prasowej trener Podbeskidzia, Robert Podoliński.

Całe zamieszanie związane jest z decyzją dotyczącą wstrzymania kary jednego ujemnego punktu dla Lechii Gdańsk. Z wyrokiem trybunału nie zgadza się PZPN. Jeśli podtrzyma swoje stanowisko, to Podbeskidzie sklasyfikowane zostanie na dziewiątej pozycji, gdyż o wszystkim zadecyduje mała tabelka drużyn mających na swoim koncie 38 punktów. Pod tym względem Górale są słabsi od Lechii i Ruchu.

Pierwsza połowa spotkania w Bielsku-Białej nie zachwyciła, ale w drugiej dominowali bielszczanie i mimo gry w osłabieniu podwyższyli prowadzenie. - Mecz dla koneserów. Sporo walki, dynamiki, nieco mniej jakości, ale chyba ta nerwowość i sytuacja powodują, że mamy z tym troszkę problemów. Fajnie, że w dziesiątkę byliśmy w stanie strzelić drugą bramkę. To mnie bardzo cieszy, że zespół tak reaguje - ocenił Podoliński.

Niespodziewanie w podstawowym składzie Podbeskidzia zabrakło Mateusza Możdżenia, który do tej pory miał pewne miejsce w jedenastce. Pomocnik na boisku pojawił się w drugiej połowie i ustalił wynik spotkania. Czym spowodowana była ta decyzja? - Mieliśmy plan, że Możdżeń wejdzie w przerwie i strzeli na 2:0 - żartował Podoliński, po czym dodał: - Anton Sloboda w ostatnim meczu zagrał bardzo dobrze. Czysta i uczciwa rywalizacja. Sloboda zasłużył na to, by zagrać od początku. Rozmawiałem na ten temat z piłkarzami i wszystko jest w porządku.

Bielszczanie wciąż nie wiedzą w jakiej grupie będą w fazie finałowej. Po zakończeniu spotkania mogli być zadowoleni z wykonanej pracy. Z taką grą, nawet w wypadku braku awansu do grupy mistrzowskiej, Podbeskidzie powinno szybko zapewnić sobie utrzymanie. - Zostało nam siedem spotkań do końca. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by być jak najwyżej. Walczymy i trenujemy dalej - stwierdził trener Górali.

Zobacz wideo: Ani słowa o sporcie: Tałant Dujszebajew (część 1.)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: