- Od początku nasza gra wyglądała źle i nie tak, jak sobie planowaliśmy. Szybko stracona bramka zbiła nas z tropu. Był moment, że nacisnęliśmy przeciwnika, ale też w żaden sposób nie potrafiliśmy mu zagrozić, co bardzo boli. Nie możemy być źli, bo nie stworzyliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji - przyznał szczerze Marcin Kamiński.
Sytuacja kadrowa Kolejorza była fatalna (z powodu kontuzji i kartek zabrakło aż siedmiu piłkarzy). - Nie wolno nam się w ten sposób usprawiedliwiać, zresztą gdybyśmy wygrali, to nikt by nie mówił o problemach personalnych - dodał stoper.
Kolejorz definitywnie stracił szansę na pierwszą czwórkę w fazie zasadniczej, zatem w decydującej rundzie tylko trzykrotnie zagra u siebie. Wobec kiepskiej sytuacji w tabeli Ekstraklasy coraz większe znaczenie zaczyna mieć Puchar Polski, w którym poznaniaków czeka we wtorek półfinałowy rewanż z Zagłębiem Sosnowiec.
- Nie możemy mieć takiego podejścia. Porażki cholernie nas bolą, są niepotrzebne, ale nie można przecież nagle wszystkich sił rzucić na Puchar Polski, a ligę odpuścić. W niej też trzeba odrabiać straty, tym bardziej, że europejskie puchary tą drogą wciąż są realne - stwierdził Kamiński.
Nie doszło jednak do rehabilitacji ekipy Jana Urbana po niedawnej przegranej 0:2 z Legią Warszawa. - Każdy chciał się odbudować i czujemy wielki żal, bo byliśmy dalecy od formy, która pozwoliłaby nam myśleć o zwycięstwie - zakończył.
PS. Kownacki już zakończył karierę że nie gra? Chyba czas najwyższy z jego skłonnościami do kontuzji.
Po wygranej 3:1 w Chorzowie wydawało się, że Lech mając 2 kolejne mecze u siebie ma duże szanse na awans do czołowej 4-ki Czytaj całość