Jurij Szatałow: Nasza gra była fatalna

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Górnik Łęczna wciąż nie może podnieść się z kolan, przegrał po raz czwarty z rzędu i pikuje w dół tabeli. Tak źle za kadencji Jurija Szatałowa jeszcze nie było.

Łęczyńska drużyna w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin pozwoliła rywalowi rozwinąć skrzydła i skupiła się na kontratakach. Gospodarze kilka razy zagrozili przeciwnikowi, lecz nie były to stuprocentowe sytuacje. - Nasza gra była fatalna w pierwszej połowie pod względem ofensywnym. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. W drugiej odsłonie wyglądało to nieco lepiej, ale to za mało – zauważa Jurij Szatałow. W końcówce pierwszej połowy Dziugas Bartkus musiał sięgnąć do siatki po strzale Krzysztofa Piątka. Tuż po zmianie stron Miedziowi zadali kolejny cios i nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa. Górnik Łęczna starał się odrobić straty, ale nie zdobył nawet kontaktowej bramki. - Popełniliśmy parę błędów indywidualnych w obronie, które przeciwnik wykorzystał. Z naszej strony ataki były za bardzo chaotyczne - ocenia trener Górnika. Gospodarze na tle wyżej notowanego rywala wypadli blado. Przed decydującą częścią sezonu forma łęczyńskiej drużyny pozostawia wiele do życzenia, więc sztab szkoleniowy ma o czym myśleć. - Chyba chcemy powtórzyć scenariusz, jak w tamtym roku. Znowu buksujemy w tym samym miejscu i nie możemy wygrać meczu. Musimy się przygotować, by walczyć o utrzymanie do ostatniego spotkania - przyznaje Szatałow.

Zobacz wideo: Michał Pazdan: Jesteśmy zadowoleni nie tylko z wyniku

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: