Spotkanie z Piastem było dla Wisły już 10. z rzędu bez zwycięstwa, co oznacza wyrównanie klubowego rekordu, który został ustanowiony w sezonie 1983/1984. Biała Gwiazda do przerwy przegrywała 0:1 po golu Josipa Barisicia, ale w II połowie udało jej się wstać z kolan i doprowadzić do wyrównania za sprawą Bobana Jovicia. Wiślacy muszą jednak odczuwać niedosyt, bowiem w ostatniej akcji meczu "11" nie wykorzystał Paweł Brożek , którego strzał obronił Jakub Szmatuła.
- Remis na pewno nas nie cieszy. Graliśmy o pełną pulę. Dobrze, że w ostatnich minutach strzeliliśmy gola, potem mieliśmy świetne okazje. Liczy się jednak to, co w sieci. Zdobyliśmy tylko jedną bramkę, mamy tylko jeden punkt i wszyscy jesteśmy rozczarowani - mówi trener Marcin Broniszewski.
Pocieszające dla Wisły jest to, że w ostatnich 20 minutach spotkania zmusiła gliwiczan do głębokiej defensywy i zdołała odmienić losy meczu.
- Była to zasługa większych cech wolicjonalnych. Bardzo nas cieszy, że końcówka była nasza. Naprawdę zabrakło nam niewiele i mimo nerwowości na początku, końcówka była zdecydowanie nasza - mówi Broniszewski.
Trener Wisły nie ma żadnych pretensji do Brożka o zmarnowanie rzutu karnego. - Pawełku, jesteśmy razem - tym razem ci się nie powiodło, ale następnym razem ci się powiedzie, zobaczysz - mówi opiekun Białej Gwiazdy.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: zamieszki na meczu w Grecji