Opiekun mistrza Polski był w tej sprawie indagowany z uwagi na okoliczności, w jakich jego zespół stracił pierwszego gola w spotkaniu z Jagiellonią Białystok (0:2). Po strzale Łukasza Burligi Karol Linetty wybił piłkę z linii bramkowej, ale przy dobitce Igorsa Tarasovsa jego koledzy byli niesamowicie bierni, mimo że kilku mogło jeszcze oddalić zagrożenie.
- Tam nie było jednego winnego, zawiodło kilku zawodników i szybko dałem im do zrozumienia co o tym myślę. Zamiast podjąć jakąś decyzję wszyscy "robili zdjęcia" - powiedział Jan Urban.
Komunikacja w Kolejorzu nie do końca funkcjonuje tak jak powinna. - Nie jesteśmy drużyną, która dużo mówi na boisku. To wynika z charakteru niektórych piłkarzy. Znam dobrze np. Szymona Pawłowskiego i on nigdy nie był pod tym względem przesadnie aktywny. Nie będę tego jednak na siłę zmieniał, bo tak się nie da. Inny jest już Tamas Kadar, który przekazuje uwagi po angielsku, ale robi to bardzo często. Marcin Kamiński czy Łukasz Trałka też się starają, choć za mało - wyliczył Urban.
Trener Lecha uważa, że niektórzy gracze nigdy nie będą mieć natury boiskowych przywódców. - Abdul Aziz Tetteh nie mówi w zasadzie nic, tylko po prostu robi swoje. Podobnie jest z Karolem Linettym, choć u niego może się to jeszcze zmienić jeśli poczuje się mocnym ogniwem drużyny. Są jednak zawodnicy, którzy mają taki, a nie inny charakter i tak już pozostanie.
Zobacz wideo: #dziejesienazywo: popis aktorstwa van Gaala