Po niezbyt udanej rundzie jesiennej temat zwolnienia Andre Breitenreitera nie istniał, ale kolejne niepowodzenia sprawiają, że działacze Schalke 04 Gelsenkirchen zaczęli myśleć o zmianie szkoleniowca.
W 2016 roku królewsko-niebiescy wygrali wprawdzie z SV Darmstadt (2:0) i VfL Wolfsburg (3:0), ale w spotkaniach z Werderem Brema (1:3), 1.FSV Mainz (1:2) doznali porażek, a poza tym nie potrafili pokonać VfB Stuttgart (1:1). To wyniki znacznie poniżej oczekiwań i możliwości zespołu z Veltins-Arena, a czwartkowa porażka z Szachtarem Donieck tylko potwierdziła, że ekipa Breitenreitera gra prezentuje się obecnie słabo.
- Chciałbym dotrzeć w Lidze Europy jak na dalej, a najlepiej wygrać te rozgrywki - mówił optymistycznie przed rewanżem z Ukraińcami trener, ale na zapowiedziach się skończyło. Po końcowym gwizdku Breitenreiter skupił się na krytykowaniu kibiców, którzy głośno wyrażali niezadowolenie z postawy zespołu. - Rozumiem ich rozczarowanie, ale reakcja była zdecydowanie przesadzona - stwierdził i zasugerował, że oczekiwania fanów wobec drużyny są nadmiernie wygórowane.
- Cóż, rozegraliśmy słabe spotkanie. Tak się zdarza, kiedy zespół nie daje z siebie 100 procent. Czasami brakowało nam woli walki - ocenił pomocnik Johannes Geis, a jego słowa zabrzmiały niepokojąco przed końcówką sezonu i zasugerowały, że za niepowodzeniami Schalke nie stoi wyłącznie słaba forma sportowa.
Schalke nie może pozwolić sobie na następne wpadki, jeśli chce zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Nadchodzące mecze z Eintrachtem Frankfurt (28 lutego), Hamburgerem SV (2 marca) i 1.FC Koeln (5 marca) będą mieć kluczowe znaczenie także dla Breitenreitera. Kolejne niepowodzenia mogą poskutkować dymisją następcy Roberto Di Matteo.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: ostre wejście Teveza