Uparty Tarasiewicz, zawieszony w próżni Ostrowski

Jednym z transferowych hitów zimy było podpisanie przez Krzysztofa Ostrowskiego obowiązującego od lipca kontraktu z Legią. Decyzja pomocnika Śląska nie byłaby tak nagłośniona, gdyby nie otoczka, w jakiej rozgrywało się to wydarzenie. Piłkarz zagwarantował sobie znaczny wzrost zarobków, jednak najbliższe pół roku może być dla niego gehenną.

Powoli da się zauważyć nowy trend w rozmowach kontraktowych prowadzonych przez kluby. Działacze i trenerzy znaleźli dobry sposób na to, by zmuszać piłkarzy do parafowania nowych umów jeszcze przed okresem, w którym będą oni mogli związać się z innymi drużynami (czyli wcześniej niż pół roku przed wygaśnięciem starego kontraktu). Jaki to sposób? Swoista forma szantażu. Podpisujesz nową umowę, albo możesz pożegnać się z miejscem w składzie.

Taką politykę zastosował ostatnio trener Śląska, Ryszard Tarasiewicz. Gdy tylko Krzysztof Ostrowski parafował dokumenty w Warszawie, opiekun beniaminka ekstraklasy odstawił go od zespołu i nie zabrał na zgrupowanie do Zieleńca. Co to oznacza dla zawodnika? Nietrudno się domyślić, że perspektywa spędzenia wiosny w zespole młodzieżowców i to bez możliwości rozgrywania spotkań może tylko zatrzymać rozwój jego kariery.

Wobec zaistniałej sytuacji pojawił się pomysł, by Ostrowski spędził najbliższą rundę na wypożyczeniu w innym klubie. Ale i tutaj sporo do powiedzenia miał szkoleniowiec Śląska, który uparł się, że do żadnego zespołu ekstraklasy 27-letniego pomocnika nie odda.

Runda jesienna i osiągane przez piłkarzy z Wrocławia wyniki przyniosły Tarasiewiczowi sporo ciepłych słów ze strony obserwatorów. Opiekun beniaminka zyskał opinię szkoleniowca z dobrym warsztatem. Nie sposób jednak nie zastanowić się nad oceną jego ostatnich działań. Odstawianie zawodnika od drużyny tylko dlatego, że skorzystał z przysługującego mu prawa budzi poważne wątpliwości i nie powinno być akceptowane w środowisku piłkarskim.

Warto również zwrócić uwagę na fakt, że Tarasiewicz bez wahania odsunął od zespołu gracza, który w rundzie jesiennej był jedną z wiodących postaci Śląska (niemal zawsze wychodził na boisko w podstawowym składzie). Czy wrocławska ekipa jest na tyle silna, by szkoleniowiec mógł pozwolić sobie na komfort eliminowania każdego, kto postąpi nie po jego myśli? O tym przekonamy się w rundzie wiosennej. Mało przekonujące są jednak argumenty o domniemanym braku zaangażowania i oszczędzaniu sił przez Ostrowskiego, gdyby ten miał możliwość gry w barwach beniaminka. Takie kwestie zawsze można rozstrzygać na bieżąco i, w przypadku stwierdzenia, że piłkarz faktycznie myśli już o nowym klubie, wówczas odsunąć go od zespołu. Wyciąganie podobnych wniosków niejako z góry jest natomiast krzywdzące dla samego zawodnika.

Na razie nie wiadomo, gdzie Ostrowski zagra w rundzie wiosennej. Pewne jest jednak, że jeśli nie znajdzie nowego klubu, to za pół roku do Legii może trafić piłkarz znajdujący się w dużo słabszej formie niż w momencie podpisywania kontraktu...

Komentarze (0)