Vanja Milinković-Savić: W Manchesterze United grałem tylko w juniorach. W Lechii chce walczyć o pierwszy skład

PAP / Agnieszka Skórowska
PAP / Agnieszka Skórowska

Vanja Milinković-Savić jest aktualnym mistrzem świata do lat 20. Serb po rozwiązaniu kontraktu z Manchesterem United związał się z Lechią Gdańsk. Początkowo mógł tylko trenować w polskim klubie. Teraz chce walczyć o pierwszy skład.

WP SportoweFakty: Zacząłeś trenować z Lechią pod koniec listopada, jednak kontrakt podpisałeś dopiero od 2016 roku. Jak zapatrujesz się na walkę o pierwszy skład?

Vanja Milinković-Savić: Oczywiście przychodząc tutaj liczę na to, że wywalczę sobie miejsce w pierwszym składzie. Przez ostatnie miesiące mogłem się wiele nauczyć od kolegów z drużyny. Mogłem z nimi rozmawiać, zacząłem się też uczyć języka polskiego. Dobrze, że jak tylko mogą, pomagają mi. Teraz mogę już walczyć o pierwszą jedenastkę.

To, że przyszedłeś do Lechii po to, by przez pierwsze miesiące tylko trenować nie jest jednak typową sytuacją. Dlaczego się na to zdecydowałeś?

- To prawda, ale to była moja inicjatywa. Uważałem, że tak będzie dla mnie lepiej. Chciałem być w treningu i wiedziałem, że przez dwa miesiące mogę wiele wynieść. Teraz będzie mi łatwiej walczyć o pierwszy skład.

Na pewno dotychczasowi bramkarze ci go nie oddadzą. Marko Marić ma mocną pozycję w drużynie, w składzie jest też Łukasz Budziłek.

- Fakt, to bardzo dobrzy piłkarze, przede wszystkim Marić. On dużo mi pomaga i jesteśmy dobrymi kolegami. To, że rywalizujemy ze sobą o miejsce w składzie nie jest tutaj problemem. Wiem, że będzie ciężko wejść za niego do składu. Będę chciał się wykazać na treningach i zobaczymy co z tego wyjdzie.

W Lechii jest wielu piłkarzy urodzonych w byłej Jugosławii. Czy to ci pomaga w aklimatyzacji?

- Tak, to pomaga mi i nam wszystkim. Jest nam łatwo, gdy nie jesteśmy sami. Możemy ze sobą swobodnie rozmawiać. Nie zamykamy się jednak tylko na piłkarzy z byłej Jugosławii, tylko staramy się komunikować z każdym.

Czyli język polski nie sprawia ci problemów?

- Dokładnie, nie jest on trudny do nauki. Jest podobny do serbskiego, choć oczywiście nie taki sam.

Twoja kariera rozwijała się niedawno w ekspresowym tempie. W 2014 roku podpisałeś pięcioletni kontrakt z Manchesterem United. Jak wspominasz ten czas?

- W wieku 17 lat podpisałem kontrakt z Manchesterem United. Dzięki temu mogłem wiele wynieść dla siebie. Nie mogłem się jednak przebić do składu.

Jak wspominasz twoje pierwsze tygodnie w Manchesterze?

- Nie było zbyt dobrze i dlatego zdecydowałem się na rozwiązanie kontraktu. Nie poszło mi dobrze, przez co mogę to tylko traktować jak dobre doświadczenie. Grałem tam tylko w zespole juniorskim.

Na pewno Lechia to krok w tył po tym, jak miałeś szansę grać w wielkim klubie.

- Teoretycznie tak, ale będę teraz w zespole grającym w najwyższej klasie rozgrywkowej i to na pewno plus. Czeka mnie walka o status pierwszego bramkarza Lechii Gdańsk i na tym się skupiam.

W swoim kraju grałeś już w Ekstraklasie, w Vojvodinie. Czy według ciebie polska liga jest mocniejsza od serbskiej?

- Jest ona trochę mocniejsza, niż serbska liga. Dlatego właśnie wiele sobie obiecuję po grze w Polsce. U nas często bardzo młodzi zawodnicy wyjeżdżają do innych państw.

Dlaczego więc reprezentacja nie odnosi sukcesów?

- Mamy dobrych zawodników, ale kwestia podejścia do reprezentacji nie jest taka, jaka powinna być. To długa historia, jednak zapewniam że piłkarze są lepsi, niż widzimy po wynikach kadry.

Czy wierzysz w to, że ty sam będziesz potrafił napisać nową historię serbskiej piłki nożnej?

- Na pewno byłoby dobrze, ale za wcześnie by o tym mówić.

Podobnie jak w Manchesterze United, w Lechii podpisałeś bardzo długi, 4,5-letni kontrakt. Dlaczego zdecydowałeś się na taką umowę?

- Mam dopiero 18 lat i przede mną wiele lat gry. Nie ma sensu wiązać się z klubami na krótko. Lepiej dla mnie, że mam długą umowę. Mogę dać z siebie dużo i trenować bez stresu w gdańskim klubie.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Źródło artykułu: