Jest często powtarzana w wywiadach, poszukiwana przez trenerów, potrzebna każdemu zawodnikowi. Słynna "dojrzałość" to bez wątpienia jeden z najważniejszych elementów gry w piłkę. Co jednak dokładnie oznacza?
Dojrzałość to stereotyp, stały element długich wywiadów o życiu osobistym piłkarzy, ich karierach i zmianach osobowościowych. Skauci największych klubów na świecie poszukujący kolejnych talentów sprawdzają, na ile młody piłkarz jest dojrzały. Czym wyróżnia się na tle innych, czy potrafi być odpowiedzialny na boisku i poza nim. Czy mimo młodego wieku jest już na tyle ukształtowany psychicznie, by udźwignąć presję rywalizacji, gigantycznego kontraktu i szaleństwa medialnego. Robert Kiyosaki, autor bestsellera "Bogaty ojciec, biedny ojciec", powtarzał: jeśli chcesz poznać człowieka, daj mu wielkie pieniądze i zobacz, co z nimi zrobi.
"160 par butów, kilka tysięcy czapek". Efekt pierwszej wypłaty
Szokujące dla normalnego nastolatka sumy, jakie zarabiają piłkarze, to najbanalniejszy test dojrzałości. - Już w wieku 18–19 lat niektórzy gracze zaczęli zarabiać sumy astronomiczne - pisał w biografii "Straszliwie sam" Raymond Domenech, były selekcjoner reprezentacji Francji. Karim Benzema, nie mając jeszcze 20 lat, swój drugi kontrakt zawodowy podpisał na 250 tys. euro miesięcznie. Obserwacje te streściłbym w jednym zdaniu: dziś kluby przepełnione są piłkarzami młodego pokolenia, którzy zarabiają ogromne pieniądze, nie dowiódłszy niczego wielkiego. Ta refleksja Domenecha to druzgocącą analiza sytuacji, do jakiej doszło w czołowych klubach europejskich. Piłkarze są przepłaceni. - Gdyby zarabiali 50 proc. mniej, graliby w piłkę tak samo. Gracz światowej klasy pogra rok, dwa i jest ustawiony do końca życia. Te niebotyczne zarobki to głupota - mówił w wywiadzie dla "Playboya" Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Zawrotne sumy często uderzają do głowy i odciągają młodych piłkarzy od treningów, co rzecz jasna skutkuje coraz słabszą grą. Dziś futbol na najwyższym poziomie jest bezlitosny, nie uznaje braku profesjonalizmu i nie toleruje ignorowania obowiązków. - No cóż, nie ukrywam, że kiedy podpisałem pierwszy kontrakt w Tottenhamie, zwariowałem - mówił Kevin-Prince Boateng. - W pewnym momencie miałem 160 par butów, kilka tysięcy czapek, kilkanaście aut. Część z nich demolowaliśmy z kolegami dla zabawy, a futbol zszedł na drugi plan, był tylko dodatkiem - powiedział piłkarz Milanu.
Narodziny dziecka, czyli gruntowna metamorfoza
Boateng przeszedł przemianę po narodzinach pierwszego dziecka, po przyjściu na świat drugiego (z inną matką), wydoroślał jeszcze bardziej. - Człowiek nie jest w stanie uświadomić sobie, że wtedy świat wywraca się do góry nogami. Dobre ojcostwo, oto najważniejsze zadanie każdego mężczyzny - mówił w wywiadzie dla "La Gazzetty dello Sport". Kilka miesięcy temu umieścił na Instagramie swoje zdjęcie z przeszłości, podpisując je: "Tak wyglądałem w wieku 16 lat. Chciałem zarabiać dużo, bardzo dużo pieniędzy". - To banał, ale narodziny dziecka, zmieniają człowieka - przekonywał Thierry Henry w rozmowie z "L'Equipe". - Stałem się bardziej spokojny, odpowiedzialny, przestałem się interesować rzeczami, które kuszą, ale mogą doprowadzić do zguby. Robert Pires, były piłkarz Arsenalu, powiedział kiedyś, że po kilkunastu burzliwych latach Nicolas Anelka przeszedł gruntowną zmianę po poznaniu kobiety, która urodziła mu pierwsze dziecko. - Ta zmiana była szokująca - mówił Pires. Jak się okazało jednak w 2010 roku narodziny potomka nie były w stanie na tyle ukształtować psychicznie Anelki, by mógł powściągnąć emocje i nie zwyzywać selekcjonera Raymonda Domenecha w przerwie meczu z Meksykiem.
Szybkie wchodzenie w związki małżeńskie poleca też swoim zawodnikom trener Mircea Lucescu. Legendarny już rumuński szkoleniowiec, ściągając Brazylijczyków do Szachtara Donieck, mówi im: jesteście na Ukrainie, w kraju pięknych kobiet. Poznawajcie je, róbcie dzieci i dorośnijcie. To pomoże wam zostać jeszcze lepszymi piłkarzami.
Zmiany często przychodzą jednak za późno. - Gdybym mógł cofnąć czas - zwierzył się włoskim dziennikarzom Mauricio Pinilla, chilijski napastnik. - Popełniłem zbyt wiele błędów w życiu, przed poznaniem żony i narodzinami dziecka. Kiedy związałem się z Gabriellą, uspokoiłem się i wyprowadziłem swoją karierę na prostą. Wcześniej brałem udział w bójkach, wylądowałem na terapii zamkniętej w Hiszpanii, miałem napady duszności i problemy z radzeniem sobie ze stresem. - Ja nie żałuję niczego - powiedział autorowi tego tekstu Gennaro Gattuso. - Zawsze byłem dojrzalszy zdecydowanie bardziej niż moi rówieśnicy. Poza tym poświęciłem się piłce do reszty. Nie miałem talentu, więc wszystko podporządkowałem futbolowi i dziś nie jęczę, że mogłem bardziej się starać. Osiągnąłem więcej niż to było realnie możliwe. Metamorfozy następują także dzięki efektowi aureoli (przypisywanie cech osobowościowych na podstawie pierwszego wrażenia). - Po transferze do Milanu byłem pod wielkim wrażeniem osobowości Paolo Maldiniego. Chciałem być jak on. Wiedziałem, że kiedy będę potrzebował pomocy w podjęciu jakiejś decyzji, mogę go zapytać o zdanie. Jaki dobrać krawat, Paolo? Czy te buty będą dobre? Maldini był dla nas wzorem. Dziś brakuje takich ikon w klubach - powiedział Andrea Pirlo .
Wyjazd, szansa na zmianę
Często piłkarzy zmienia wyjazd zagraniczny. - Jeden rok poza własnym krajem, to jak dziesięć u siebie - twierdzi Thierry Henry. - To może niefortunne określenie, ale człowiek starzeje się szybciej za granicą, dojrzewa w niej w trybie przyspieszonym. Musi nauczyć się języka, zmienić zwyczaje żywieniowe, poznać nowych ludzi. Po prostu sobie poradzić.
- Zależy, gdzie się wyjeżdża - uważa Paulo Dybala. - Jeśli do podobnie kulturowego kraju, zbliżonego językowo, to nie ma problemu. Poza tym piłkarze często nie są samodzielni, dosłownie wszystko jest za nich załatwianie, mają do pomocy człowieka oddelegowanego z klubu. Dlatego po zakończeniu kariery jest im zdecydowanie trudniej. Zagranica zamienia człowieka. - Wyjazd do Włoch dał mi to, czego potrzebowałem. Pozwolił mi wydorośleć - powiedział w wywiadzie dla "La Gazzetty dello sport" Philippe Mexes. Niewiele osób w to jednak wierzy, obserwując boiskowe ekscesy Francuza, zwłaszcza ten na Stadio Olimpico w Rzymie.
Do zmian przyczyniają się także kary finansowe i sportowe. - Nic tak dobrze nie wpływa na młodego, fruwającego nad ziemią piłkarza, jak odesłanie na ławkę rezerwowych - powiedział Jean Claude Dassier, były prezes Olympique Marsylia. - Mieliśmy ten problem z Hatemem Ben Arfą, ale Didier Deschamps wiedział, jak zareagować. Innym rozwiązaniem jest po prostu sprzedanie młodego zawodnika do słabszego klubu. Piłkarze nie są głupi, dostrzegają, że płaci im się coraz mniej, a drużyny, w których występują, są coraz gorsze. Futbol jest bezlitosny i nie znosi próżni. Każdy młody gracz musi sobie uświadomić, że nie ma ludzi niezastąpionych. Jeśli nie dojrzeje w porę, przyjdą inni i pożrą go jak przystawkę. A szansy na powrót do przeszłości, nigdy nie otrzyma!
[b]Mateusz Święcicki
Polski talent wybrał Liverpool. "Można go porównać do Neuera"
[/b]