Wrócić na zwycięską ścieżkę - taki cel przed sobotnim meczem 20. kolejki z AFC Bournemouth przyświecał zawodnikom Claudio Ranieriego. Podrażnieni ostatnimi występami - porażką z Liverpoolem i remisem z Manchesterem City - gospodarze już od samego początku nie mieli jednak łatwego zadania.
Ekipa, w której szeregach kolejny mecz rozgrywał Artur Boruc, bez kompleksów poczynała sobie na terenie świetnie spisujących się w obecnym sezonie Premier League Lisów. I niewiele brakowało, a swoją aktywność udokumentowałby golem. W 14. minucie ustawiony na piątym metrze przed bramką Joshua King nie trafił czysto w piłkę.
Naturalnie dogodne okazje miało również Leicester. Przed upływem pół godziny gry tylko słupek uratował Boruca przed kapitulacją. Futbolówka dość szczęśliwie trafiła pod nogi Jamiego Vardy'ego, a ten zmarnował stuprocentową sytuację. Po okresie chaotycznej walki w środkowej strefie znów bliżej zmiany wyniku był beniaminek. Dlaczego Kasper Schmeichel nie wyciągał piłki z siatki wie tylko Dan Gosling. Pozostawiony bez opieki na jedenastym metrze Anglik mógł uderzyć w każdy róg, ale zamiast tego koszmarnie spudłował! W odpowiedzi Bournemouth ponownie postraszył Vardy, lecz i tym razem zawiodła skuteczność.
Po zmianie stron zespół z King Power Stadium podkręcił tempo, co automatycznie przełożyło się na częstsze wizyty w polu karnym Wiśni. W 51. minucie aktywnego Vardy'ego kapitalną interwencją powstrzymał Artur Boruc natomiast kilkanaście sekund później z najbliższej odległości przestrzelił Wes Morgan.
Zepchnięci do defensywy goście mieli coraz większe problemy, a na dodatek od 57. minuty musieli radzić sobie w 10-tkę. Powodem była czerwona kartka dla Simona Francisa za faul na będącym już w polu karnym Vardym. Jedenastka równa się gol? Nie jeśli między słupkami stoi Boruc. 35-latek odczytał zamiary Riyada Mahreza i doskonale odbił jego strzał!
Końcówka upłynęła pod znakiem usilnych starań piłkarzy Ranieriego, którzy robili wszystko, aby wykorzystać przewagę jednego zawodnika. Skoncentrowana na własnej połowie drużyna Bournemouth - razem z nieustannie prezentującym wysoki poziom Borucem - przetrzymała napór przeciwnika i w efekcie wywalczyła cenny punkt. Z kolei dla Leicester to trzeci z rzędu ligowy mecz bez wygranej. Czyżbyśmy mieli do czynienia z zadyszką wicelidera?
Z kronikarskiego obowiązku należy odnotować, że całe spotkanie na ławce rezerwowych Leicester przesiedział Marcin Wasilewski.
Leicester City - AFC Bournemouth 0:0
W 59. minucie Riyad Mahrez nie wykorzystał rzutu karnego (Artur Boruc obronił).
Składy:
Leicester City: Kasper Schmeichel - Danny Simpson (74' Ritchie de Laet), Wes Morgan, Robert Huth, Christian Fuchs - Riyad Mahrez, Danny Drinkwater, N'Golo Kante, Marc Albrighton (65' Shinji Okazaki) - Leonardo Ulloa (46' Nathan Dyer), Jamie Vardy.
AFC Bournemouth: Artur Boruc - Adam Smith, Simon Francis, Steve Cook, Charlie Daniels - Andrew Surman, Matt Ritchie, Dan Gosling, Harry Arter (60' Sylvain Distin), Junior Stanislas - Joshua King (69' Glenn Murray).
Czerwona kartka: Simon Francis /57' - za faul/ (AFC Bournemouth)
Żółte kartki: Marc Albrighton (Leicester) oraz Harry Arter (Bournemouth).
Sędzia: Andre Marriner.
Niesamowita historia przyjaźni Messiego i Ronaldinho od... pierwszego gola
{"id":"","title":""}