Po rundzie jesiennej Pasy zajmują 3. miejsce w tabeli Ekstraklasy i odkąd w polskiej lidze obowiązuje system jesień/wiosna, to pierwszy przypadek, w którym po pierwszej części sezonu Cracovia znalazła się na ligowym podium.
- Cel jest jeden - pierwsza "ósemka". Tego się trzymamy i nie wybiegamy za daleko w przyszłość. Awansując do pierwszej "ósemki", można zrobić coś fajnego - mówi Grzegorz Sandomierski i dodaje: - Wszyscy sobie życzą mistrzostwa Polski, bo apetyty są rozbudzone, ale u nas w szatni musi być wielki chłód. Nie chcę składać większych deklaracji, ale wszystko będzie w naszych rękach i nogach.
27-letni golkiper trafił do Pasów w przerwie letniej z Zawiszy Bydgoszcz, ale numerem jeden w bramce Cracovii stał się dopiero w 10. kolejce sezonu. W drugiej części rundy jesiennej Sandomierski nie raz udowodnił, że kiedyś nie bez przyczyny był powoływany do reprezentacji Polski.
- Fajnie, że zakończyłem rok w bramce. To było dla mnie ważne z punktu widzenia pewności siebie, ale czy rok 2015 był dla mnie przełomowy, to okaże się dopiero w 2016 roku. Będę musiał pokazać, że to nie był przypadek - mówi uczestnik Euro 2012.
1 stycznia Sandomierski zadebiutował w Treningu Noworocznym. Mało tego, w drugiej połowie tradycyjnego meczu Cracovia I - Cracovia II (3:1) wystąpił w ataku i zdobył nawet jedną z bramek.
- Niech mi grają, a ja ich ozłocę... Przyjemne z pożytecznym - fajnie było pobiegać i się spocić, żeby to wszystko z człowieka wyszło - puszcza oko Sandomierski. - Było fajnie, naprawdę fajnie i miło mi być częścią tej tradycji. Był to ciekawy przerywnik w naszym urlopie. Byłem pozytywnie zaskoczony frekwencją, bo nie spodziewałem się takiej liczby publiczności. Szacunek dla naszych kibiców za to, że przyszli - kończy bramkarz Cracovii.