Wielki nieobecny otrzymał jasny sygnał od obecnych w Palais de Congres: "Szanujemy cię i czekamy na twój powrót".
To była - jak mawiają Francuzi - impreza bez gospodarza. - Wierzymy w Platiniego - powiedział Andriej Pawełko, młody prezydent ukraińskiej federacji. On także klaskał, kiedy na ekranie Michel Platini celebrował bramkę w półfinałowym meczu z Portugalią w 1984 roku. To był jego turniej. Strzelił w nim 9 goli w 5 meczach, zachwycił cały świat i dał Francji pierwsze międzynarodowe trofeum. Później pojawiał się zawsze, kiedy futbol znad Sekwany przeżywał dni chwały. Był współorganizatorem mundialu w 1998 roku i wielkim mentorem drużyny, która zdemolowała Brazylię i sięgnęła po Złotą Nikę. - Powinien tu być z nami - powiedział Pawełko francuskim dziennikarzom. - Te oklaski udowodniły, że jest bohaterem, a ludzie go szanują, mimo podłych insynuacji.
Kandydat na prezydenta FIFA nie mógł pojawić się na sobotniej ceremonii. W piątek Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie podtrzymał karę 90 dni zawieszenia dla szefa UEFA. Platini nie był jedynym nieobecnym na losowaniu grup Euro 2016. Nie pojawił się także kontrowersyjny szef włoskiej federacji Carlo Tavecchio. - Szkoda, że zabrakło dziś Michela. To wielki strateg i twórca turnieju z tak dużą liczbą drużyn - powiedział Karl-Erik Nilsson, prezydent Szwedzkiego Związku Piłki Nożnej. - Należy to szybko wyjaśnić. Decydujący dla Platiniego może być 21 grudnia, kiedy Komisja Etyki FIFA ogłosi swoje orzeczenie.
Karl-Erik Nilsson powiedział, że Platini to wizjoner i człowiek, który może zjednoczyć świat piłki. Ale jego zdaniem Gianni Infantino jest doskonałym "Planem B" na wypadek niedobrych wieści płynących z FIFA. Pytanie czy możliwe jest, by wierny adiutant Platiniego, startując z drugiego fotela został szefem najpotężniejszej organizacji sportowej na świecie?
Mateusz Święcicki z Paryża