Święto w Nowym Sączu, piłkarze dostali wypłatę. "Tak ten klub funkcjonuje"

Borykająca się z problemami finansowymi Sandecja Nowy Sącz w końcu zapłaciła swoim zawodnikom. Pozwoliła na to miejska dotacja, która zasiliła klubowe konto. - Zaległości nie są u nas nowością - mówią piłkarze.

Na koniec 2015 roku Miejski Klub Sportowy dostał ponad 250 tysięcy złotych. Na ten moment z utęsknieniem czekali gracze biało-czarnych. Zaległości w wypłatach sięgały nawet 3 miesięcy, więc I-ligowcy liczyli, że przed świętami jakieś pieniądze wpadną do ich kieszeni. - W tym tygodniu dowiedzieliśmy się, że dostaniemy na pewno jedną pensję. Mam nadzieję, że Sandecja wyjdzie na prostą w najbliższym czasie. Takie są czasy - kluby mają swoje problemy. Czekamy cierpliwie na spłatę długów wobec nas - mówi pomocnik Bartosz Sobotka.

Zawodnicy dostali w piątek jedną wypłatę i wygląda na to, że w tym roku więcej pieniędzy nie zobaczą. - Zaległości nie są u nas nowością, tak ten klub funkcjonuje. My też swoimi wynikami nie zachęcamy nikogo. Musimy się uderzyć w pierś i powiedzieć, że od nas też zależało, czy sponsor zdecyduje się na finansowanie klubu. Niestety nasza postawa w rundzie jesiennej chyba to wszystko przekreśliła - obawia się kapitan zespołu, obrońca Dawid Szufryn.

Już latem pojawiły się pogłoski o dużych zmianach w Sandecji. Głównym sponsorem miał zostać Zbigniew Szubryt, właściciel zakładów masarskich. Przy większym budżecie i nowym zarządzie miała powstać silna drużyna, bijąca się nawet o awans do Ekstraklasy. Na spekulacjach i zapowiedziach się skończyło, choć zaangażowany w negocjacje prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak uważa, że temat jest wciąż aktualny.

Fakty są takie, że Sandecja jest zadłużona, wciąż ma zaległości wobec piłkarzy i zajmuje dopiero 15. miejsce po pierwszej części I-ligowych zmagań w sezonie 2015/2016. Zakończył się już okres roztrenowania, drużyna rozjechała się na urlopy i kolejne zajęcia zaplanowano na 11 stycznia.

Zdaniem trenera Roberta Kasperczyka piłkarska jesień zakończyła się z małą nutką optymizmu. - Gdy chłopcy dowiedzieli się, że część zaległości będzie wypłacona, od razu poprawiła się atmosfera w szatni. Każdy z nas ma rodziny, różne zobowiązania, więc trzeba żyć. Futbol to nie wszystko. Liczę na to, że jeśli będą się pojawiać kolejne zaległości po nowym roku, to chłopcy skupią się tylko i wyłącznie na graniu w piłkę. Zawodnicy, ale też trenerzy mają w Nowym Sączu coś do udowodnienia - podkreśla szkoleniowiec.

Źródło artykułu: