Mecz w Szczecinie nie był wielkim widowiskiem, a dobrze opisuje go wynik 0:0. Antybohaterem został Takuya Murayama. Dla Japończyka był to pierwszy występ w jedenastce od początku sezonu. Czesław Michniewicz liczył na jego nieobliczalność, gdy drużyna będzie zmuszona do ataku pozycyjnego. Pomocnik tak bardzo chciał odwdzięczyć się za zaufanie, że postanowił wyrolować Górnika Łęczna skandalicznym zagraniem.
Sytuacja, o której było głośno, miała miejsce w 34. minucie meczu. Murayama przechwycił ręką podanie Macieja Szmatiuka do Sergiusza Prusaka, a po chwili kopnął piłkę do bramki. Zawody prowadził sędzia Mariusz Złotek i uznał gola, ponieważ ani on, ani asystent nie zobaczyli złamania przepisów. Dopiero po zamieszaniu i konsultacjach Złotek uniknął kompromitacji. Anulował decyzję i upomniał zawodnika żółtą kartką.
Po sytuacji pozostał niesmak. - Mam do Murayamy trochę pretensji, ponieważ zamiast ręką mógł zagrać głową. O drużynie mówiono w całej Polsce, a nam zależy na tym, by mówiono dobrze. Zasady fair play są dla nas priorytetowe, więc dobrze się stało, że sędziowie nie uznali tego gola – stwierdził Michniewicz.
Winowajca kajał się, przepraszał wszystkich za zachowanie i nazwał je bezmyślnym. Na tym jednak nie skończył się problem Murayamy. Znów odpoczął od jedenastki, a czas pokazał, że bliżej gola niż wtedy nie był do dziś. Cyfrą, która opisuje sezon Japończyka, jest zero. Tyle bramek i asyst zanotował w Ekstraklasie. Podobnie jak inni skrzydłowi daje niewiele Pogoni i niebawem może się z nią pożegnać.
Murayama jest w złym położeniu nie tylko ze względu na statystyki, ale też limit obcokrajowców w Ekstraklasie. Spośród zawodników spoza Unii Europejskiej jest w najgorszym położeniu. Jeżeli klub będzie chciał zrobić miejsce w kadrze, to skrzydłowy jest pierwszy, by opuścić szatnię. Ma jeszcze kontrakt do końca sezonu.
- Murayama jest zaawansowany technicznie, a kibicom rzucają się w oczy jego sztuczki. Nie tylko robione ręką. Ubolewam, że nie zagrał u mnie dobrego meczu, jak u moich poprzedników w Pogoni. Po Górniku Łęczna zagrał od początku w Chorzowie i na Cracovii. Liczyliśmy, że na wyjeździe pójdzie mu łatwiej, kiedy na boisku dostanie więcej miejsca oraz swobody. Murayama poprawił grę w obronie, ale chyba aż za bardzo się tym zainteresował, ponieważ zapomina o ataku - tłumaczył szkoleniowiec Pogoni.
Michniewicz unika deklaracji, co do kształtu kadry na rundę wiosenną. Do Pogoni dołączy klasowy skrzydłowy, a być może nie będzie jedynym nowym graczem na tę pozycję. Murayama ma na koncie zero goli i asyst, więc to dla niego mało krzepiąca informacja.
- Spekulacje transferowe nie wychodzą ode mnie. Dyskusje toczą się wokół klubu, a nie w środku. Piłkarze muszą walczyć o nowe umowy i to nie jest sprawa, która powinna ich deprymować. Przecież wiedzą do kiedy podpisali kontrakt. Każdego piłkarza omówimy szczegółowo po rundzie podobnie jak już to zrobiliśmy z drużyną rezerw oraz juniorów - zaznaczył Michniewicz.