Gospodarzem 146. ligowego meczu Wisły z Legią będzie Biała Gwiazda. Krakowianie podejmą wicemistrzów Polski w trudnym dla siebie momencie - w dwóch ostatnich kolejkach doznali porażek w prestiżowych pojedynkach z Cracovią (1:2) i Lechem Poznań (0:2), a przed własną publicznością nie wygrali już od 28 sierpnia i spotkania 7. kolejki ze Śląskiem Wrocław.
- Nie jesteśmy na straconej pozycji. Wydaje mi się, że stać nas na to, żeby nawiązać równorzędną walkę z Legię. Nieważne, w jakim stylu, musimy zdobywać punkty bez względu na to, jak renomowany przeciwnik do nas przyjeżdża - mówi Arkadiusz Głowacki.
36-latek jest związany z Wisła już od 2000 roku. Czy ostatnie tygodnie to najtrudniejszy moment, odkąd występuje przy Reymonta 22? - Każdy trudny jest najtrudniejszy - teraz nie jest inaczej. Każdy próbuje unikać tych złych momentów, jak tylko może, ale czasem życie nas brutalnie dogania i trzeba sobie z tym poradzić. Wtedy oddziela się mężczyzn od chłopców i wtedy okazuje się, ile ktoś jest wart. Z tych trudnych chwil trzeba czerpać tyle dobrego, ile się da.
Absolutną gwiazdą Legii i całej Ekstraklasy jest Nemanja Nikolić, który w 18 dotychczasowych występach 19 bramek, ale akurat w pierwszym meczu z Wisłą na listę strzelców się nie wpisał. Biała Gwiazda ma receptę na bramkostrzelnego reprezentanta Węgier?
- Każdy trener i każdy piłkarz już wie, jak ustawia się i jak próbuje wypracować sobie pozycję do strzału Nikolić, ale pozostaje kwestia tego, czy uda się dobrze ustawić i czy uda się wygrać pojedynek. Wiemy, jak gra Nikolić, ale czy uda się go powstrzymać? Poza tym Legia ma wielu dobrych zawodników - skupianie się na jednym Nikoliciu nie wystarczy - przestrzega Głowacki.
Występ przeciwko Legii będzie 400. "Głowy" w barwach Wisły, dzięki czemu wyrówna ustanowiony 45 lat temu rekord Władysława Kawuli.
- Dla mnie to wielki honor i wielki zaszczyt. Prawdę powiedziawszy, nie spodziewałem się, że ta liczba będzie tak okazała. To dla mnie wielkie wydarzenie, ale w zaistniałej sytuacji, wśród problemów, które nas ostatnio dotykają, to wydarzenie schodzi na dalszy plan - mówi Głowacki.