Mariusz Stępiński: Wróciłem do klubu i dalej robię swoje

20-letni napastnik Ruchu Chorzów po debiucie w reprezentacji wciąż nie spuszcza z tonu. W sobotę przyczynił się do wygranej Niebieskich z Górnikiem Łęczna 3:0.

Podopieczni Waldemara Fornalika ekspresowo objęli prowadzenie, co ułatwiło im kontrolowanie przebiegu meczu. W 10. minucie Michał Koj pokonał Silvio Rodicia. - Cały czas musieliśmy być skoncentrowani, bo przy wyniku 1:0 Górnik przeprowadzał bardzo groźne akcje. Myślę, że nasza obrona wykazała się dużym zdecydowaniem i dlatego nie straciliśmy żadnej bramki - zauważa Mariusz Stępiński.

20-letni napastnik w ostatniej akcji pierwszej połowy zdobył swoją dziewiątą bramkę w sezonie. Mógł dobić przeciwnika w 66. minucie, lecz z niewielkiej odległości nie był w stanie skierować piłki do siatki. - To była bardzo dobra sytuacja. Chciałem podbić tę piłkę, ale w piątce było tyle piachu, że noga mi w nim ugrzęzła. Za lekko uderzyłem, nie podniosłem piłki i bramkarz obronił - opisuje wicelider klasyfikacji strzelców Ekstraklasy.

Dzięki triumfowi w Łęcznej Niebiescy zbliżyli się do podium. Po 16 kolejkach są więc w komfortowej sytuacji, jednak Stępiński nie popada w huraoptymizm. - Tabela jest tak zwariowana, że po trzech-czterech meczach sytuacja może się zmienić. Niczego nie deklaruję i niczego nie zakładam - podkreśla.

Dobra forma Stępińskiego na ligowych boiskach zaowocowała powołaniem do seniorskiej reprezentacji. 13 listopada zadebiutował on w ekipie Adama Nawałki, ale twardo stąpa po ziemi. - Myślę, że jest normalnie - tak jak było. Wróciłem do klubu i dalej robię swoje. Muszę dalej robić to, co robiłem przed tym wyjazdem, żeby spodziewać się kolejnych powołań - przekonuje napastnik Ruchu Chorzów.

Komentarze (0)