Wisła Kraków świetnie rozpoczęła mecz z Górnikiem Zabrze. Już w 2. minucie Biała Gwiazda wyszła z zabójczą kontrą. Krzysztof Mączyński podał do Macieja Jankowskiego, a ten wyłożył piłkę Pawłowi Brożkowi, który bez trudu pokonał Radosława Janukiewicza. Niespełna 60 sekund później mogło być 2:0, ale na pustą bramkę nie trafił Jankowski.
W pierwszej części gry Wisła zmarnowała kilka wybornych sytuacji, co na początku drugiej połowy wykorzystali gracze Górnika. Zabrzanie stan meczu wyrównali w 51. minucie. - Zamiast "zakończyć" ten mecz po kilkunastu minutach, daliśmy Górnikowi życie i oni to wykorzystali. W drugiej połowie zagraliśmy trochę słabiej, rywale mieli sytuacje i to spotkanie mogło się różnie zakończyć. W końcówce też mogliśmy strzelić bramkę, ale i Górnik miał swoje okazje - przyznał Kazimierz Moskal.
Szkoleniowiec Białej Gwiazdy miał do swoich podopiecznych zastrzeżenia odnośnie ich gry w pierwszych 45 minutach. - Mam duży żal i pretensje do zespołu o pierwszą połowę. To jest tak jak w siatkówce, jeżeli prowadzisz 2:0 i nie wygrywasz, to możesz przegrać 2:3. Wynik w Zabrzu mógł być różny i stąd mój żal o niewykorzystane szanse w pierwszej części gry - powiedział trener krakowskiego zespołu.
Mecz w Zabrzu na ławce rezerwowych zaczął Denis Popović, który w ostatnich dniach leczył kontuzję. Po przerwie zastąpił on zmagającego się z urazem przywodziciela Łukasza Burligę. - Przed tym meczem miałem wątpliwość co do tej jednej pozycji. Powodem tego, że Popović zaczął spotkanie na ławce było to, że po meczu z Ruchem miał on prawie dwa tygodnie przerwy i trenował z nami tylko cztery dni. Przewidując przebieg spotkania myślałem, że będzie nam bardziej potrzebny w końcówce - stwierdził Moskal.