"Białostocka" Korona

Paweł Sobolewski, Łukasz Nawotczyński, Jacek Markiewicz, Michał Trzeciakiewicz, teraz Dariusz Łatka. Kolonia białostoczan w Kielcach rośnie w mgnieniu oka. W przeciwnym kierunku powędrował jedynie Hermes Soares. Współpraca na linii Korona - Jagiellonia trwa od dłuższego czasu. Niewykluczone, że kielecki klub w przyszłości pozyska z Białegostoku kolejnych zawodników.

Wymienieni wyżej piłkarze to ci, którzy znajdują się aktualnie w kadrze Korony. Ale wcześniej przy ulicy Ściegiennego grali już zawodnicy, którzy wcześniej reprezentowali Jagiellonię. Jednym z nich był Łukasz Załuska. - Przeniosłem się do Kielc, by móc się rozwijać. Jestem ambitnym człowiekiem i staram się zawieszać wysoko poprzeczkę. Dzięki temu mogę iść ciągle do przodu- mówił golkiper po podpisaniu kontraktu z kieleckim klubem. Teraz "Załucha" postawił wręcz milowy krok do przodu - po zakończeniu sezonu stanie się zawodnikiem Celtiku Glasgow.

Ostatnim, który przybył do Kielc, jest Dariusz Łatka. - W Białymstoku spędziłem wiele sezonów. Przyszedł czas, by spróbować czegoś nowego. Chcę pomóc Koronie w awansie do ekstraklasy. Jest tutaj ładny stadion, a kibice są dużym atutem Korony- podkreśla wszechstronnie usposobiony pomocnik, który na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał ponad 30 spotkań.

Paweł Sobolewski, który do Kielc przybył jeszcze za czasów trenera Ryszarda Wieczorka, cieszył się na samą myśl debiutu w ekstraklasie. - To dla mnie duże wyzwanie, ale i duża szansa. Wierzę, że ją wykorzystam. Przychodzę do Korony jako piłkarz dojrzały, który wie, czego chce - mówił po podpisaniu kontraktu. Szybko stał się jednym z jaśniejszych punktów ekipy ze stolicy Gór Świętokrzyskich. Gdy z klubu odszedł Marcin Kaczmarek, nie znaleziono dla Sobolewskiego konkurenta, który byłby w stanie posadzić go na ławce rezerwowych.

Losy Michała Trzeciakiewicza nie potoczyły się tak, jakby życzył sobie tego sam zawodnik. Silna konkurencja w linii pomocy, a także wciąż powracające kontuzje uniemożliwiły temu rosłemu zawodnikowi wywalczenie miejsca w pierwszym składzie. "Trzeci" wylądował w zespole Młodej Ekstraklasy, a potem w drużynie rezerw, i jego talent nie miał szans, by się rozwinąć.

Ulubieniec kieleckiej publiczności, Hermes Soares w wyniku afery korupcyjnej stracił zaufanie działaczy klubu i musiał pożegnać się z grą w Koronie. Szybko znalazł nowego pracodawcę - Jagiellonię. Tam błyskawicznie wskoczył do pierwszego składu i stał się jedną z jaśniejszych postaci zespołu. Kibice w Kielcach chętnie widzieliby go z powrotem. Co na to działacze? - Zdajemy sobie sprawę, że w wyniku decyzji poprzednich właścicieli klubu wiele ikon musiało opuścić Koronę. Po zakończeniu postępowania we Wrocławiu podejmiemy decyzję, czy będziemy chcieli znów ich do siebie ściągnąć. Jest takie prawdopodobieństwo. Wiadomo, że każdy w życiu popełnia błędy. Zwłaszcza, gdy skala skażenia korupcją była tak niewyobrażalnie ogromna i w dodatku cierpiały niewinne osoby - mówił prezes Korony, Tadeusz Dudka.

Gdyby działaczom udało się sprowadzić Hermesa, kibice byliby wniebowzięci. A kolonia białostocka w Kielcach znów uległaby powiększeniu. To pewnie i dobrze dla Korony, która sukcesywnie się wzmacnia. Ale co na to Jagiellonia?

Komentarze (0)