WP SportoweFakty: Wygrany 4:2 mecz z Islandią był pokazem siły ofensywnej reprezentacji Polski, ale obnażył braki w defensywie.
Wojciech Kowalczyk: - Tego się trzeba spodziewać. Reprezentacja zaczęła grać ofensywniej, na dwóch napastników, przez co mniejsza liczba zawodników będzie broniła, chociaż trzeba podkreślić, że "Lewy" też potrafi dobrze pracować w defensywie. Coś za coś - byliśmy najskuteczniejszą drużyną eliminacji i nie możemy być najskuteczniejsi w defensywie. Jakbyśmy bronili tak dobrze, jak atakujemy, to dziś byśmy rozmawiali nie o wyjściu z grupy na Euro, a o grze w finale mistrzostw.
Na uwagę zasługuje fakt, że reprezentacja wstała z kolan i choć przegrywała do przerwy 0:1, w drugiej połowie zdobyła aż cztery bramki.
- Nie możemy myśleć, że mamy reprezentację silną na każdej pozycji, ale jest jedna rzecz, która bardzo cieszy: przegrywamy z Islandią do przerwy 0:1 i naród jest spokojny, bo wie, że po przerwie na pewno zdobędziemy bramki. Reprezentację dobrze się ogląda i kibice chcą ją oglądać. Piłkarze zrozumieli, że grają dla reprezentacji i podoba mi się ich postawa.
Kto pana zdaniem powinien grać na środku obrony obok Kamila Glika?
- Po tych ostatnich występach wydaje się, że Michał Pazdan. Łukasz Szukała zagrał z Islandią, ale wydaje się naturalne, że trener Nawałka na silnych i rosłych Islandczyków postawi na niego. Pamiętajmy, że nie jesteśmy piłkarską potęgą. Nie mamy kłopotu bogactwa na wielu pozycjach, więc selekcjoner sprawdza różne warianty, bo na Euro musi mieć przygotowanych zmienników.
Niedawno mówiło się, że "Polska skrzydłowymi stoi", a teraz obsada boków pomocy jest wyjątkowo skromna.
- Jest problem ze skrzydłowymi. Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że jest ich pełno. Był Sobota, można było sięgać do "młodzieżówki" po Wszołka czy Żyrę, ale teraz ich nie ma: albo leczą kontuzje, albo przepadli w klubach. Kuba Błaszczykowski nie może dojść do siebie po urazach, a nowe kontuzje uniemożliwiają mu powrót do dawnej formy.
Która pozycja poza bramką jest pana zdaniem najlepiej obsadzona w polskiej kadrze?
- Dawniej w ataku był sam Lewandowski, a teraz dołączył do niego Milik, więc mamy bardzo silny atak, ale dla nich zmienników nie ma. Jedynym miejscem, z obsadą którego Adam Nawałka nie ma żadnego problemu, jest środek pomocy. Tu selekcjoner wybrał sobie grupę piłkarzy o wysokiej jakości. Jest Krychowiak, a obok niego mogą zagrać Mączyński, Linetty i Jodłowiec. O środek pomocy możemy być spokojni.
A jak pan ocenia odkrycie Nawałki - Bartosza Kapustkę?
- Na razie fajnie dwa razy dotknął piłkę i wpadło. Ale na poważnie - sam strzeliłem gola w debiucie i wiem, że to daje niesamowitego kopa. Chciałbym go zobaczyć od pierwszej minuty, a nie w roli "dżokera".
Widzi pan zawodników, których selekcjoner pomija, choć pana zdaniem powinni otrzymać szansę w kadrze?
- Z Polaków grających za granicą nie bardzo jest już po kogo sięgnąć. Wszyscy są już przebrani. Piłkarsko nie jesteśmy w tej chwili bogatym narodem. Adrian Mierzejewski? Przykład Łukasza Szukały pokazuje, że liga saudyjska to nie jest liga, która pozwala utrzymać reprezentacyjny poziom.
A z polskiej ligi?
- Kilku by się znalazło. Ja mam jednego kandydata, którego nie ma w kadrze, a moim zdaniem powinien być na tym zgrupowaniu. To Maciej Gajos z Lecha Poznań. To zawodnik, który w ostatnich tygodniach był w wysokiej formie. To dla mnie dziwne. Tym bardziej, że już kiedyś dostał powołanie, a teraz kiedy jest w dobrej dyspozycji, szansy nie dostał.
Na co stać Polskę na Euro 2016?
- Ja bym chciał, a nawet wymagał rozegrania czterech meczów, czyli co najmniej wyjścia z grupy. Poczekajmy jednak z celami do losowania. Może się okazać, że losowanie będzie tragiczne. Jeśli nie trafimy do grupy śmierci, to wymagam awansu do 1/8 finału. A co dalej, to zależy od rywala, na którego wpadniemy po wyjściu z grupy.
Rozmawiał Maciej Kmita